Kryzys wieku średniego to MIT? Na czym polega to zjawisko?
Mężczyzna zaczyna łysieć i nagle orientuje się, że życie ucieka mu przez palce, a do drzwi zaraz zapuka śmierć. Kupuje więc sportowy samochód albo motocykl, a potem zostawia żonę dla młodszej kochanki. Znacie taki scenariusz? Tak, ale głównie z filmów. Okazuje się, że coś takiego rzadko zdarza się w prawdziwym życiu.

Kryzys wieku średniego to popularne określenie okresu w życiu człowieka dojrzałego, człowieka, który znalazł się na półmetku życia. Kryzys to nie choroba, a stan, jego efektem może być przewartościowanie dotychczasowych priorytetów, dotyczących pracy zawodowej, małżeństwa czy rodziny.
Jako przyczynę kryzysu wieku średniego podaje się wiek. Powszechnie uważa się, że osoby w średnim wieku (po 40.) skłonne są do pewnych zachowań, których wcześniej nie wykazywały. Do objawów kryzysu wieku średniego zalicza się przede wszystkim przygnębienie, niezadowolenie z życia, poczucie samotności, zauroczenie inną osobą, niebędącą partnerem życiowym, pragnienie ucieczki od codziennej odpowiedzialności, nagły pociąg do używek.
Naukowcy przekonują jednak, że kryzys wieku średniego to mit. Człowiek się zmienia i mają na to wpływ silne doświadczenia życiowe, w tym choroba bliskich, śmierć rodziców, ale także naturalne sytuacje, takie jak opuszczenie domu przez dorosłe dzieci, wypalenie w związku, chęć samorealizowania się. Badania pokazują, że u mężczyzn "na półmetku życia" nie dzieje się nic nadzwyczajnego. Przemiana charakterologiczna po 40. roku życia, może się pojawić i często się pojawia, ale nie dotyczy wszystkich ludzi. Nie każdy po 40-tce chce zmian, niektórzy twierdzą, że dopiero w tym wieku są naprawdę szczęśliwi i cieszą się życiem.
Naukowcy z kanadyjskiego Uniwersytetu Alberty przeprowadzili badania, które obaliły teorię o tym, że istnieje takie zjawisko jak kryzys wieku średniego.
Czy istnieje kryzys wieku średniego?
Przez ponad pół wieku specjaliści powtarzali mit, że poziom szczęścia człowieka można pokazać na wykresie w kształcie litery „U”. Według wykresu natężenie szczęścia stopniowo maleje od wczesnych lat 20. aż do osiągnięcia wieku średniego (40-60 lat), czyli momentu, w którym następuje kryzys, a dopiero później zaczyna wzrastać.
Jednak badacze z Kanady na podstawie dwóch badań udowodnili, że jest wręcz odwrotnie. Z wiekiem stajemy się szczęśliwsi. Wyniki badań pokazują, że poziom szczęścia człowieka począwszy od wieku nastoletniego i wczesnych lat 20. systematycznie rośnie, a nie maleje. Oznacza to, że zjawisko kryzysu wieku średniego może wcale nie występować.
Kryzys nie ma nic wspólnego z wiekiem osoby, która go przeżywa. Poczucie beznadziei bardzo często związane jest z niepowodzeniem w pracy czy w życiu osobistym, stratą kogoś bliskiego, chorobą, zawiedzionymi ambicjami, nierealizowanymi marzeniami. A przecież coś takiego może przytrafić się zarówno trzydziestolatkowi, jak i sześćdziesięciolatkowi.
W jakim wieku jesteśmy najszczęśliwsi?
Grupa naukowców prowadziła rozciągnięte w czasie badania nad dwoma grupami ludzi - uczniami ostatniej klasy kanadyjskiego liceum i studentami ostatniego roku kanadyjskiego uniwersytetu. Pierwsza grupa uczestniczyła w badaniu od momentu ukończenia 18. roku życia do chwili osiągnięcia 43 lat. Drugą grupę poddawano obserwacji od 23. do 37. roku życia. W przypadku obu grup zauważono, że ich szczęście stopniowo wzrastało z wiekiem.
Generalnie w obu grupach poziom szczęścia wzrastał wraz z upływem lat aż do późnych lat 30. bez względu na czynniki, takie jak zmiany statusu matrymonialnego czy zatrudnienia. W grupie licealnej zauważono, co prawda, drobny spadek zadowolenia około 40. roku życia, ale nawet w tym wieku ludzie byli bardziej szczęśliwi niż we wczesnej młodości.
Naukowcy wiążą to oczywiście z bardziej stabilną sytuacją życiową. Ludzie zaraz po skończeniu szkoły nie wiedzą jeszcze, jaką karierę powinni wybrać, mają wiele obaw oraz boją się, że popełnią błąd, za który przyjdzie im płacić. Co więcej, również ich sytuacja materialna pozostawia wiele do życzenia. Mają dużo energii i pomysłów, ale mało pieniędzy. Nic więc dziwnego, że są bardziej sfrustrowani niż czterdziestolatkowie, których stać na wycieczkę czy nowy samochód. Poziom szczęścia najszybciej wzrastał u osób pozostających w dobrym zdrowiu i przebywających w związkach małżeńskich, a malał u osób bezrobotnych.
Z wiekiem stajemy się też bardziej pewni siebie, co przekłada się na poczucie szczęścia.
Naukowcy z Uniwersytetu Alberty doszli ostatecznie do wniosku, że kryzys wieku średniego to koncepcja nie do końca słuszna. Ludziom po 40. roku życia szczęście daje poczucie stabilności. Stała praca, małżeństwo, dzieci lub realizacja celów. Nie mają zazwyczaj poważnych problemów zdrowotnych.
Kryzys może dotknąć każdego na różnych etapach życia, wiek nie ma tu znaczenia, ważne są natomiast osobiste przeżycia. Samo poczucie ,,młodości'' przesuwa się. Osoby po 40-tce często czują się wciąż młode, realizują się towarzysko, rodzinnie, zawodowo i nie dotyka ich kryzys. Coraz częściej jednak zdarza się, że kryzys życiowy dotyka osoby młodsze, które chcąc ułożyć sobie życie, często zmieniają pracę, partnerów, podejmują ryzykowne decyzje, biorą kredyty i mają mniej stabilne życie niż osoby dojrzałe. Wiek nie jest tu zatem jedynym wyznacznikiem.