,

Lekarz zaproponował wspólne zdjęcie. „Tak dużej pacjentki jeszcze nie miałem”

15.09.2023
Aktualizacja: 15.09.2023 16:19

Polacy wciąż uważają otyłość za defekt kosmetyczny, tymczasem lekarze są już pewni: to choroba. W dodatku można ją skutecznie leczyć. Wciąż jednak osoby z otyłością są stygmatyzowane i odzierane z godności – zdarza się to nawet lekarzom. O swojej walce z chorobą otyłościową opowiada Emilia Modrzyńska, ambasadorka kampanii „Porozmawiajmy Szczerze o Otyłości”.

Otyłość to choroba, a nie defekt estetyczny
fot. Shutterstock

Już czas, by do wszystkich, nie tylko do lekarzy, dotarło, że otyłość to choroba, a nie zaniedbanie czy defekt estetyczny. Cierpi na nią już ponad 8 mln Polaków, według badań przeprowadzonych w latach 2019-2020 na zlecenie Instytutu Żywności i Żywienia (Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – PZH). – W Polsce nie ma albo prawie nie ma obesitologów, czyli specjalistów zajmujących się leczeniem otyłości. Na szczęście jest coraz więcej lekarzy, internistów, endokrynologów i innych specjalistów, którzy proponują profesjonalne wsparcie pacjentom – mówi Emilia Modrzyńska, która szczerze opowiada o swojej chorobie w kampanii „Porozmawiajmy Szczerze o Otyłości”. Wciąż jednak zdarzają się lekarze, którzy mówią pacjentom po prostu: „Proszę schudnąć”. Niektórzy pozbawiają też osoby z otyłością godności.

Otyłość rozwijała się powoli, przez całe życie

Pani Emilia nie od razu wiedziała, że jest chora na otyłość. To trwało latami.

– Moja choroba otyłościowa rozwijała się powoli, po cichu przez większość mojego życia. Nigdy nie byłam bardzo szczupłym dzieckiem, jako nastolatka byłam zawsze trochę większa od rówieśniczek. Potem przyszła dorosłość, ciąże, które zostawiały po sobie zawsze kilka kilogramów więcej. I wreszcie diety… przeróżne, bardziej lub mniej skuteczne próby redukcji kilogramów, które pomimo początkowej skuteczności, kończyły się powrotem do wyjściowej masy ciała, a niejednokrotnie jej przekroczeniem. I to wszystko działo się bez świadomości, że jestem chora. Ta świadomość przyszła dopiero rok temu, po diagnozie w gabinecie lekarskim. Zaczęłam czytać, słuchać na temat mechanizmów choroby otyłościowej, mojej choroby, i dziś już wiem, że te wszystkie diety i wywołane nimi wahania masy ciała, prowadziły do rozwoju choroby otyłościowej, bo rozregulowywały mój organizm, jego gospodarkę hormonalną – mówi ambasadorka kampanii.

Kobieta była u wielu lekarzy, ale żaden tak naprawdę jej nie pomógł.

– Żaden z lekarzy, którzy w różnych okolicznościach zwracali uwagę na moją zbyt wysoką masę ciała, nie powiedział mi o tym, że otyłość jest chorobą. Słyszałam uwagi, że muszę pilnować liczby kilogramów, że mam to kontrolować, że muszę schudnąć, jednak nikt nie powiedział, jak te magiczne zalecenia zrealizować. Były to wizyty u takich specjalistów jak ortopeda, ginekolog czy lekarz medycyny pracy i każdy z nich zajmował się tylko swoim wycinkiem, nikt nie zajął się przyczyną dolegliwości z jakimi przyszłam, nie podpowiedział kierunku, w jakim mogłabym szukać pomocy. To sprawiało, że po takiej wizycie pojawiało się zniechęcenie i bezradność, że znowu mam sobie radzić sama, a już tyle razy się nie udało – opowiada Emilia Modrzyńska.

Dyskryminacja osób z otyłością jest powszechna

Według badań, aż 31 proc. chorych na otyłość spotyka się z bezpośrednią dyskryminacją ze względu na otyłość ze strony personelu medycznego – tak wynika z badania zrealizowanego w 2023 roku przez Novo Nordisk. Na szczęście panią Emilię to ominęło.

– Chyba miałam sporo szczęścia, bo nie przypominam sobie, żebym bezpośrednio doświadczyła dyskryminacji w gabinecie lekarskim. Jednak mogłabym mnożyć opowieści o przeżyciach osób, które znam i które nie miały tego komfortu. Mąż koleżanki, po jej długich namowach odważył się iść po pomoc do lekarza, bo zaczęły się u niego pojawiać kolejne dolegliwości i zamiast wsparcia i diagnozy, usłyszał, że ma schudnąć. Koleżanka poszła do lekarza z bolącym kolanem i również podobny komentarz… „Proszę schudnąć”. Takie bezrefleksyjnie rzucone przez lekarza zdanie nic konstruktywnego nie wnosi, a dużo zabiera… motywację do leczenia, wiarę w sukces. Bo jak to zrobić samemu, jeśli dotychczas się nie udało? Są też zdania, które zabierają godność: kiedy lekarz proponuje wspólne zdjęcie, bo takiej dużej pacjentki jeszcze nie miał. Aż trudno sobie wyobrazić, co czuła ta kobieta w gabinecie – ubolewa pani Emilia.

Przełomowy wywiad o otyłości z prof. Bogdańskim

– Czasem tak się w życiu dzieje, że w odpowiednim czasie trafiamy na właściwych ludzi, którzy mogą pomóc i tak właśnie było ze mną. Zupełnie przypadkiem znalazłam w internecie wywiad z prof. Pawłem Bogdańskim, w którym opisywał otyłość jako chorobę, powodowaną przez wiele czynników, przewlekłą, dającą mnóstwo powikłań, ale przede wszystkim chorobę, którą można leczyć – opowiada pani Emilia.

Lektura wywiadu z prof. Bogdańskim była momentem przełomowym dla pani Emilii. – Przede wszystkim okazało się, że moje przekonanie o otyłości jako efekcie moich błędów i zaniechań było kompletnie błędne, nagle z moich barków spadł potężny ciężar poczucia winy. Moja otyłość to nie moja wina… to moja choroba. I ta świadomość zmieniła naprawdę wszystko – mówi.

Dopiero wtedy pojawiła się u niej chęć, by zawalczyć o siebie, o swoje zdrowie. Umówiła się na wizytę do prof. Bogdańskiego. Dobrze się złożyło, bo lekarz ma gabinet w jej rodzinnym Poznaniu. – Przed wizytą otrzymałam długą listę badań do wykonania, niektóre, np. krzywą insulinową, miałam zrobić pierwszy raz w życiu. Po kilku tygodniach, z kompletem wyników, udałam się na wizytę i tam, po szczegółowym wywiadzie, po analizie wyników, zważeniu mnie i zmierzeniu obwodu pasa profesor wypowiedział zdanie: „Pani Emilio, kwalifikuje się pani do farmakologicznego leczenia otyłości”. To zdanie brzmi w moich uszach do dziś i stało się dla mnie nową szansą. Przed wizytą czułam się jakbym tonęła, traciłam kontrolę nad ciałem, które przez nadliczbowe kilogramy stało się przeciążone, dokuczały mi obrzęki, stawy kolanowe, podwyższyło się ciśnienie krwi. I to zdanie, ta wizyta, to było koło ratunkowe – mówi Emilia Modrzyńska.

Pani Emilia wzięła udział w kampanii, żeby szerzyć wiedzę o otyłości i wesprzeć osoby chore. – Sądzę, że osoby, które już wiedzą o swojej chorobie, są już w połowie drogi do sukcesu, ponieważ znają kierunek poszukiwania wsparcia. Osobom, które tak jak jeszcze niedawno ja, nieświadomie chorują na chorobę otyłościową, chciałabym przekazać właśnie to, dla mnie przełomowe, zdanie: otyłość jest chorobą, którą można, a nawet trzeba leczyć – mówi.

Uwaga!

Powyższa porada nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku jakichkolwiek problemów ze zdrowiem należy skonsultować się z lekarzem.

Źródło: materiały kampanii „Porozmawiajmy Szczerze o Otyłości”

logo Tu się dzieje