Obserwuj w Google News

"Masło czarownicy" w polskich lasach. Lepiej omijać szerokim łukiem

2 min. czytania
27.09.2023 08:42
Zareaguj Reakcja

Na spacerze w lesie widzisz żółtą “piankę” na pniu? To może być “masło czarownicy”: dziwaczne zjawisko, które nie jest ani zwierzęciem, ani rośliną. Co to takiego i dlaczego może być groźne?

"Masło czarownicy" w polskich lasach. Lepiej omijać szerokim łukiem
fot. Shutterstock

Masło czarownicy, to inaczej śluzowiec lub wykwit piankowaty. Wokół tajemniczego organizmu narosło wiele legend, m.in. dlatego, że potrafi się poruszać, osiągając prędkość 0,5 cm. na godzinę. Według dawnych wierzeń, masło czarownicy jest wymiocinami chowańca, czyli demonicznego kota towarzyszącego czarownicom. Chociaż o śluzowcu mówiło się też kiedyś, że psuje mleko i powoduje szkody w gospodarstwie, tak naprawdę niebezpieczeństwo wynika z czegoś innego. Jak piszą Lasy Państwowe, masło czarownicy pochłania bakterie i utrzymuje w sobie zabójcze stężenia metali ciężkich, głównie cynku.

Śluzowca można spotkać głównie na martwych pniach drzew czy resztkach roślinnych. Występuje na całym świecie, poza Antarktydą. W Polsce najwięcej jest go latem i jesienią, głównie po deszczu. Śluźnie spotykają się ze sobą i łączą w większy twór.

– Nie roślina, nie zwierzę, nie grzyb? Rzucający się w oczy jaskrawożółty dziwny twór, to gatunek śluzowca – wykwit piankowaty. Specyficzną cechą dla tego gatunku śluzowca jest wysoka tolerancja na zabójcze stężenia metali ciężkich, głównie cynku. Organizm ten potrafi się poruszać i to z prędkością do pół centymetra na godzinę. Odżywia się pochłaniając bakterie i inne substancje spotkane na swej drodze. Śluźnie spotykają się ze sobą i łączą w większy twór – podają Lasy Państwowe, Nadleśnictwo Lądek Zdrój na Facebooku.

Czy masło czarownicy można jeść?

Masło czarownicy nie jest jadalne. Oczywiście niektórzy śmiałkowie próbują je zbierać i przyrządzać, jednak wiąże się to z dużym ryzykiem dla zdrowia.

– Mieszkańcy Meksyku zbierają wykwity piankowate, by je zjeść. To samo robią z nim mieszkańcy ukraińskich Karpat, którzy kosztują je po usmażeniu. Podobno wykwit piankowaty przypomina w smaku jajecznicę –  czytamy na fanpage’u Nadleśnictwa Przedborów.

My odradzamy tego typu praktyki… Zwłaszcza że po angielsku masło czarownicy to to "Dog vomit slime mold", czyli "psie wymioty".