Oceń
W związku z doniesieniami o możliwych skutkach ubocznych niektórych szczepionek przeciw COVID-19, które są stosowane w Polsce, oraz nowym sposobem kwalifikacji do szczepienia powstaje pytanie, czy lekarz może zdecydować o wyborze innej szczepionki dla pacjenta niż ta, na którą został już zapisany. Może się tak zdarzyć, jeśli w drugiej części kwestionariusza kwalifikującego do szczepienia padnie odpowiedź „tak” i pacjent zostanie skierowany do lekarza na konsultację.
Nowy zmieniony ostatnio proces kwalifikacji do szczepienia, m.in. przygotowanie nowego kwestionariusza kwalifikacji do szczepienia, ma zmniejszyć ryzyko działań niepożądanych po podaniu szczepionki. - Dostosowaliśmy do tego ryzyka formularz kwalifikacyjny, w którym jest wyraźne wskazanie, że jeżeli mamy do czynienia z ryzykiem zakrzepicy, czyli że takie epizody wcześniej się zdarzały, czy z chorobą związaną z małopłytkowością, to takie osoby muszą przejść pogłębioną rozmowę - tłumaczy minister zdrowia Adam Niedzielski.
A co się stanie, jeśli po takiej rozmowie ktoś jednak nie zostanie zakwalifikowany na szczepienie?
– Jeśli dana osoba nie zostanie zakwalifikowana do szczepienia, wówczas będzie mogła zapisać się na szczepienie innym preparatem – wyjaśnia szef resortu zdrowia.
Dopytywany, czy lekarze mogą decydować o tym, jakim preparatem dana osoba powinna być zaszczepiona, Niedzielski odpowiada: – Generalnie lekarze mają takie prawo, ale – zaznacza – muszą to robić w ramach obowiązujących przepisów.
Minister po raz kolejny przypomniał też, że Europejska Agencja Leków cały czas podkreśla przewagę korzyści nad ryzykiem stosowania szczepionki AstraZeneca.
Przypomnijmy, że w Polsce do tej pory wykorzystywane są trzy szczepionki: dwie typu mRNA (Pfizer i Moderna) oraz jedna wektorowa (AstraZeneca). W tym tygodniu dotarła też pierwsza dostawa szczepionek Johnson&Johnson, jednak na razie nikt w Polsce nie został nią zaszczepiony.
Źródło: PAP
Oceń artykuł