Obserwuj w Google News

Przemycają amantadynę do szpitala. To bardzo niebezpieczne zjawisko

4 min. czytania
Aktualizacja 16.04.2021
16.04.2021 15:28
Zareaguj Reakcja

Rodziny pacjentów hospitalizowanych z powodu COVID-19 przemycają amantadynę do szpitala w paczkach przygotowywanych dla chorych. To bardzo niebezpieczne!

Leczenie COVID-19 a amantadyna
fot. Shutterstock

W mydelniczkach, w opakowaniach po tamponach lub paście do zębów, w paczkach przekazywanych chorym leżącym w szpitalach. W taki sposób amantadyna  przemycana jest do szpitali – napisała pod koniec marca 2021 r. Ilona Godlewska, dziennikarka "Gazety Wyborczej", wskazując, że pacjenci lub ich rodziny masowo kupują leki zawierające amantadynę (czasem również na czarnym rynku po znacznie zawyżonych cenach).

Cytowani przez dziennikarkę lekarze potwierdzają, że takie sytuacje rzeczywiście mają miejsce. Co więcej, hospitalizowani pacjenci nie przyznają się do przyjmowania tego typu preparatów lub robią to po pewnym czasie, zaskoczeni, że preparat nie działa tak, jak tego oczekiwali.

Amantadyna z internetu. To niebezpieczne!

Skąd chorzy mają dostęp do tych leków, mimo że są to preparaty dostępne jedynie na receptę? Zdarza się, że recepty wypisują lekarze pierwszego kontaktu, jednak większość tego typu preparatów chorzy lub ich rodziny kupują przez internet od handlarzy. To bardzo niebezpieczne z kilku powodów.

  1. Kupując leki z niesprawdzonego źródła, nie mamy pewności, czy zawierają one te substancje, które są przez sprzedającego deklarowane. To stwarza ryzyko, że lek nie zadziała, a nawet może pogorszyć stan chorego.
  2. Amantadyna jest lekiem na receptę, a więc powinna być stosowana pod kontrolą lekarza. Przyjmując ten preparat na własną rękę, bez odpowiedniego dawkowania możemy wyrządzić sobie lub swoim bliskim ogromną krzywdę.
  3. Preparaty z amantadyną nie mogą być stosowane przez wszystkich. Ten lek ma wiele przeciwwskazań. Należą do nich: padaczka, choroba wrzodowa, choroby nerek, alergia na jeden ze składników leku. Ostrożność powinny zachować również osoby z chorobami serca i naczyń krwionośnych (m.in. mające nadciśnienie tętnicze, zaburzenia czynności lub niewydolność serca), z zaburzeniami psychicznymi, m.in. schizofrenią, otępieniem, a także mające jaskrę.

Ważne!

Przyjmowanie leków zawierających amantadynę na własną rękę jest nieodpowiedzialne i może pogorszyć stan zdrowia.

Skąd takie zainteresowanie amantadyną?

Amantadyna jest lekiem neurologicznym, podawanym chorym na Parkinsona, ze stwardnieniem rozsianym. Ponad 10 lat temu była stosowana w leczeniu grypy (grypa A), ale wirusy grypy stały się oporne na tę substancję i dlatego nie jest ona stosowana w leczeniu tej choroby.

Swój renesans w leczeniu przeciwwirusowym lek ten zawdzięcza lekarzowi Włodzimierzowi Bodnarowi z Przemyśla, który stosował ten preparat, lecząc swoich pacjentów. Jego zdaniem z powodzeniem. Wskazywał on, że poprawa zdrowia następowała po trzech, siedmiu dniach od pojawienia się objawów i zastosowania leczenia. Tego entuzjazmu nie podzielali inni lekarze, którzy wskazywali, że u osób z lekkim przebiegiem choroby poprawa zdrowia również następowała po kilku dniach, bez podawania amantadyny. Natomiast w przypadku osób z ciężkim przebiegiem choroby była nieskuteczna. Innym podnoszonym argumentem był brak wiarygodnych badań z próbą kontrolną.

Badania nad amantadyną. Czy jest ona skuteczna w leczeniu COVID-19?

Przeprowadzenia takich badań podjął się prof. Konrad Rejdak, kierownik katedry Neurologii i Kliniki Neurologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego i współautor pierwszej na świecie pracy dotyczącej potencjalnego efektu ochronnego amantadyny u pacjentów w koronawirusem SARS-CoV-2. Praca ta została opublikowana wiosną 2020 r. Prof. Konrad Rejdak i prof. Paweł Grieb wykazali, że pacjenci z leczonymi amantadyną chorobami neurologicznymi (m.in. Parkinsonem, SM), którzy zarazili się koronawirusem SARS-CoV-2, przechodzili tę chorobę bardzo łagodnie lub bezobjawowo. W posumowaniu podkreślano, że aby lek był skuteczny, należy go zastosować we wczesnej fazie procesu chorobowego, czyli zanim wystąpi ostra niewydolność oddechowa. Badania postanowiono – na polecenie ministra Adama Niedzielskiego – kontynuować. Sfinansowała je Agencja Badań Medycznych. W projekcie wzięło udział siedem ogólnopolskich ośrodków m.in. w Lublinie, Warszawie, Rzeszowie, Grudziądzu i Wyszkowie. Wyniki tych badań najprawdopodobniej poznamy na przełomie kwietnia i maja 2021 r.

Pacjenci i tak wiedzą swoje

Brak wyników badań nie przeszkadza zwykłym obywatelom, którzy nie mają ani wiedzy medycznej, ani farmakologicznej, w powielaniu niesprawdzonych informacji zaczerpniętych z internetu. Przekonują się wzajemnie, że lek ten jest skuteczny i bezpieczny. Narażają się tym samym na niebezpieczeństwo.

Lekarze ostrzegają przed tym i odradzają stosowanie tych leków na własną rękę. Podkreślają, że każdy lek, zwłaszcza ten na receptę, ma większe lub mniejsze działania uboczne i interakcje, których zawsze lepiej unikać, tym bardziej, gdy nie ma jednoznacznych przesłanek potwierdzających skuteczność tego leku.

W czasie pandemii wiele leków było okrzykniętych remedium na COVID-19 (przykład hydroksychlorochiny), co ostatecznie w badaniach klinicznych nie zostało potwierdzone. Leków nie stosuje się na podstawie opinii i dobrego samopoczucia chorego, tylko na podstawie dużych, randomizowanych badań, podczas których sprawdzane jest nie tylko działanie leku w tej konkretnej chorobie, ale również jego działanie na ogólny stan zdrowia pacjenta.

I jeszcze jedno. Wiele osób, które przyjmują potajemnie preparaty z amantadyną, równocześnie kwestionuje bezpieczeństwo szczepionek przeciwko COVID-19, które w porównaniu z amantadyną zostały wszechstronnie przebadane, a ich skuteczność i bezpieczeństwo potwierdzone w kilkuetapowych badaniach.  

Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto/ Radio ZET/ PAP