Obserwuj w Google News

Czy leki na COVID-19 zastąpią szczepienia? Wyjaśnia prof. Pyrć

3 min. czytania
Aktualizacja 25.11.2021
22.11.2021 12:50
Zareaguj Reakcja

Już niebawem dostępne będą leki antywirusowe na COVID-19. Budzi to dużą nadzieję, także u osób, które nie chcą się szczepić. Prof. Krzysztof Pyrć wyjaśnia, że nawet najlepsze leki nie zastąpią jednak szczepień. Sprawdź dlaczego.

Leki na covid a szczepienia
fot. Shutterstock

Koncerny farmaceutyczne od miesięcy pracują nad wynalezieniem leku na COVID-19. Ogłoszono nawet listę 10 najbardziej obiecujących leków, a pierwsze z nich mają być dostępne w 2021 roku. Niektóre są już w trakcie oceny przez Europejską Agencję Leków i niebawem zostaną dopuszczone na rynek. To budzi radość i nadzieję na skuteczne leczenie. Jednak, jak wyjaśnia prof. Krzysztof Pyrć, specjalista w zakresie mikrobiologii i wirusologii z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, leki na COVID-19 nie spowodują, że nie będziemy musieli się szczepić.

Jest kilka kategorii leków na COVID-19

Jak tłumaczy prof. Pyrć na łamach krakowskiej „Gazety Wyborczej”, w przypadku leków na COVID-19 mamy kilka kategorii terapeutyków:

  • leki przeciwwirusowe, które należy podawać zaraz na początku choroby. One działają bezpośrednio na wirusa, mają hamować jego namnażanie i nie dopuścić do powstania związanych z tym uszkodzeń organizmu
  • leki, które należy podawać w późniejszym okresie, które nie hamują namnażania wirusa, ale regulują odpowiedź naszego układu immunologicznego (mechanizm, który prowadzi do śmierci w przypadku COVID-19 często polega na tym, że organizm reaguje na zagrożenie nieprawidłowo i nadmiernie i w konsekwencji sam się niszczy).

Wśród leków przeciwwirusowych są zarówno te, oparte na przeciwciałach monoklonalnych, które trzeba podawać dożylnie lub podskórnie ( Ronapreve i Regkirona), jak i te, które przyjmuje się w postaci tabletek – molnupirawir i pakslowid.

W przypadku leków przeciwwirusowych podawanych w postaci zastrzyku (ciał monoklonalnych) kłopotem jest to, że nie można ich przyjąć samodzielnie i muszą być podane na samym początku choroby, gdy objawy już są, ale niezbyt nasilone. W takich sytuacjach pacjenci niechętnie zgłaszają się do lekarzy, lecząc się w domu i mając nadzieję, że uda im się wyzdrowieć bez pomocy lekarza.

Leki zamiast szczepionki? To się nie uda

Zapytany o ryzyko związane z lekami na COVID-19, prof. Pyrć tłumaczy, że trzeba ich używać mądrze: – W przypadku leków podawanych w postaci tabletek istnieje ryzyko, że zaczniemy ich nadużywać lub używać nieprawidłowo. Wtedy może dojść do podobnej sytuacji jak w przypadku antybiotyków – pojawią się warianty oporne.

Ale najważniejsze jest to, że chociaż cieszymy się, że udaje się wynaleźć leki na COVID-19, to nie zastąpią one szczepień przeciwko COVID-19, są tylko ich ważnym uzupełnieniem.

– Leki nie są alternatywą dla szczepionki, tylko jej uzupełnieniem – uważa wirusolog. – Pomijam już kwestie skuteczności, która jest niższa niż szczepionek, czy możliwości wystąpienia potencjalnych objawów ubocznych leczenia, ale leki nie zakończą pandemii i nie odciążą szpitali. Prewencja jest zawsze lepsza od leczenia. Wyobraźmy sobie, że rezygnujemy ze zdrowego trybu życia i dbania o siebie, ponieważ są leki na choroby serca. Nie byłoby to najmądrzejsze – wyjaśnia obrazowo ekspert.

Warto też pamiętać, że większość leków na COVID-19 jest przeznaczona dla osób powyżej 18. roku życia, a nie dla dzieci. Prof. Pyrć mówi zdecydowanie: „Dzieci powinny się szczepić”.

Jeśli chodzi o leki na COVID-19 jest jeszcze jedna sprawa: są one bardzo drogie – na razie nie wiemy, czy i w jakim stopniu NFZ będzie je refundować. Pięciodniowy cykl leczenia molnupirawirem lub pakslowidem to koszt 3 tys. złotych.

Źródło: krakow.wyborcza.pl / TT: @k_pyrc