Oceń
– Stres nas zabija powoli, ale skutecznie i z precyzją snajpera – uważa Jakub B. Bączek, trener mentalny, mówca inspiracyjny, i dodaje: – A obecnie źródłem największego stresu dla wielu osób jest PRACA.
Jak działa na nas stres?
Kiedyś stres był naszym sprzymierzeńcem (i nadal tak jest), bo chronił nas przed niebezpieczeństwem. Kluczowym celem reakcji stresowej, objawiającej się podwyższonym ciśnieniem, przyspieszoną akcją serca czy głęboko odczuwalnym niepokojem, jest wywołanie reakcji: walcz albo uciekaj. Gdy przyczyna tej reakcji znikała, poziom kortyzolu, który wyzwala się pod wpływem stresu, obniżał się i wszystko wracało do normy. Jednak od pewnego czasu mamy do czynienia ze stresem przewlekłym.
– W XXI wieku stresujemy się BEZ PRZERWY. Nie ma mowy o krótkich skokach hormonu stresu i wielu godzinach, dniach czy tygodniach względnego spokoju – tłumaczy Jakub B. Bączek i dodaje: – Stres był kiedyś naszym przyjacielem, ale dopiero ostatnich kilka dekad przebodźcowania i „kultury zap***dolu” uświadomiło nam, że każdego dnia powoli zabijamy samych siebie. W jaki sposób? PRACĄ! Bo obecnie źródłem największego stresu dla większości ludzi jest praca.
Dlaczego praca aż tak nas stresuje?
Dlaczego praca, a właściwie stres, jaki ona wywołuje obecnie, staje się takim problemem, a nawet – jak mawiają niektórzy lekarze – chorobą cywilizacyjną XXI w. Fenomen ten wyjaśnia Jakub B. Bączek.
– W XXI wieku praca ma już zupełnie inny wymiar i charakter niż 100 lat temu. Nie umniejszając absolutnie wysiłkom naszych dziadków, dosyć łatwo dojść do wniosku, że obecnie jest nam po prostu trudniej. Popularne przez pierwsze lata dwutysięczne określenie „wyścigu szczurów” nie bez powodu zostało zastąpione przez nieco wulgarne, ale doskonale oddające sytuację sformułowanie „kultury zapierdolu”. Pracujemy BEZ PRZERWY – tłumaczy trener i dodaje: – Tak! Nawet kiedy wychodzimy z pracy, w dalszym ciągu myślimy i rozmawiamy na jej temat, budzimy się w nocy z przerażeniem na myśl, że czegoś nie dopilnowaliśmy. Dynamiczna sytuacja na rynku pracy zmusza nas do ciągłego podnoszenia kwalifikacji. Chwalimy się innym, ile godzin pracujemy, nie widząc niczego destruktywnego w podwójnym etacie. Pieniądze na bieżące życie to tylko jeden z naszych celów i wcale nie najważniejszy. Gonimy przede wszystkim za uznaniem, statusem, zabezpieczeniem finansowym na starość. Może to powodować lekki zawrót głowy, prawda?
Jakie są objawy przepracowania i wypalenia zawodowego?
Zdaniem trenera mentalnego uświadomienie sobie problemu to dopiero połowa drogi do sukcesu, który stoi za życiem w równowadze i panowaniem nad własną codziennością. Co jeszcze trzeba zrobić?
Przepracowanie i przewlekły stres może prowadzić do wypalenia zawodowego. W gabinetach psychiatrycznych to coraz częściej stawiana diagnoza. Z badań wynika, że wypalenie zawodowe może dotyczyć nawet 65 proc. Polaków aktywnych zawodowo. Jak może się to objawiać? Zdaniem Jakuba B. Bączka to proces, który można opisać w poniższych punktach.
- Udawanie, że „dam radę” – początki są niegroźne, a wszystko to, co dzieje się w tej fazie, może być nawet odbierane jako pozytywne, energetyczne, ambitne.
- Branie na siebie jeszcze więcej – jeszcze więcej zadań, projektów, spotkań, wyjazdów służbowych. Przecież jestem potrzebny, nie mogę zawalić terminów. Nadgodziny? Nie ma problemu – udowodnię, że dam radę.
- Zaniedbywanie siebie – na tym etapie zapominam, że mam w ogóle jakieś potrzeby. Zamiast snu wybieram więcej kawy i energetyków, zamiast posiłku – jeszcze więcej kawy, energetyków, używek i innych stymulantów.
- Wypieranie istnienia problemu – jestem ślepy i głuchy, nic do mnie nie dociera. Jeśli nawet widzę, że coś jest nie tak, obwiniam wyłącznie siebie. Pojawia się rozczarowanie, zmęczenie i zniechęcenie do pracy.
- Zaprzeczanie – nic się nie dzieje, to tylko chwilowy spadek formy. Odpocznę i jutro zabiorę się do pracy ze zdwojoną siłą. To tylko przeziębienie, nic mi nie będzie. Nie przyjmuję do wiadomości tego, co naprawdę się ze mną dzieje. Jestem mistrzem fałszowania rzeczywistości.
- Wycofanie – pojawiają się problemy z koncentracją, zaczynam chorować z powodu obniżonej odporności. Uczucie wewnętrznej pustki powoduje, że izoluję się i wycofuję, a moje relacje ulegają widocznemu pogorszeniu i nie za bardzo mnie to obchodzi.
- Widoczne zmiany w zachowaniu – zdecydowanie mniejsza aktywność, po kreatywności nie ma już śladu. Jestem nieufny i podejrzliwy, za to wycofanie i izolacja „wchodzą na wyższy poziom rozwoju”, czyli moje kontakty społeczne ograniczam do niezbędnego minimum, rezygnuję z hobby.
- Depersonalizacja – wchodzę w poważny etap rozwoju syndromu wypalenia zawodowego. Całkowicie tracę dobry nastrój, nadzieję, dobre samopoczucie. W zamian mam tylko narastającą obojętność i apatię. Nie jestem zdolny do podejmowania decyzji – moja zdolność oceny sytuacji znacznie się pogorszyła, nie mogę już sobie ufać. Działam na zasadzie automatyzmów jak robot.
- Dojmujące odczucie pustki – odczuwam nieokreślony strach, nie jestem w stanie podać jego konkretnej przyczyny, trudno ze mną wytrzymać, jestem nerwowy, apatyczny, miewam nawet ataki paniki. Obcy ludzie wzbudzają we mnie lęk, a odwaga i pewność siebie całkowicie mnie opuściły.
– Wszystko to objawy wypalenia zawodowego, które mogą występować pojedynczo, ale mogą również kumulować się jako cały zespół objawów – tłumaczy Jakub B. Bączek i dodaje: – Nie warto ich ignorować i jeśli zaczną występować, należy zareagować od razu. Kontakt z psychologiem czy z psychiatrą to podstawa. Na psychoterapii dowiesz się, jakie rozwiązania wprowadzić, by w przyszłości takich efektów uniknąć.
Stresu nie da się wyeliminować, ale można go ograniczyć
Oczywiście stresowych sytuacji nie da się całkowicie wyeliminować z naszego życia, ale musimy sobie uświadomić, że w wielu sytuacjach pojawia się on bez potrzeby. Musisz wiedzieć, że niepokoje, których doświadczasz to najczęściej:
- twoje własne emanacje i wyobrażenia na pewne tematy, często niezaleczona trauma,
- obawa przed zwolnieniem, bo w kilku poprzednich pracach zostałeś zwolniony – co z tego, że obecnie radzisz sobie doskonale,
- paniczny lęk przed zmianami, który wprawia twój organizm w stan, jakby te zmiany już nadeszły i właśnie się działy.
Co zrobić, by zminimalizować ten strach?
Według Jakuba B. Bączka warto zastosować się do poniższych zaleceń.
- Musisz się uspokoić. Znajdź swoją własną bezpieczną przestrzeń, która zapewni ci odcięcie od niepotrzebnych bodźców.
- Jeśli pracujesz z domu, chowaj laptopa po zakończeniu dnia pracy, staraj się wyłączać lub wyciszać telefon. Brak rozgraniczenia przestrzeni zawodowej od prywatnej jest ważnym czynnikiem stresującym.
- Bardzo dobrze na obniżenie stresu działa bycie offline. Musimy pamiętać, że przebodźcowanie i stałe połączenie z resztą świata mocno się do naszego zmęczenia przyczynia.
- Staraj się mieć stałe nawyki, takie jak codzienny spacer, wspólny posiłek z ukochaną osobą czy filiżanka białej herbaty – bez oglądania telewizji, czytania newsów czy rozmów o pracy.
- Postaraj się wprowadzić swoje ciało w stan odpoczywania i kontroluj swoje myśli – jeśli zaczynają napływać kompulsywnie i odwracać twoją uwagę, odpychaj je od siebie. Na początku będzie trudno, ale po kilku tygodniach stanie się to naturalne.
- Znajdź pasję, która sprawi, że nawet najtrudniejsze chwile, będą jedynie stanem przejściowym, który prowadzić cię będzie do: kolejnej sesji tenisa, kolejnego spotkania klubu czytelniczego, kolejnego binge watchingu na sali kinowej lub we własnym domu.
- Staraj się, aby każdy twój dzień był doświadczaniem, ale nie w postaci kompulsywnego i pozbawionego balansu rozwoju zawodowego, intelektualnego, czy osobistego, ale… spokoju, relaksu i przyjemności. Pamiętaj, że pierwszym krokiem do zdrowia psychicznego jest zatem starożytne – „Poznaj samego siebie”.
Praca zdalna a stres
– Praca zdalna ma swoje niepodważalne zalety, cechuje się również szeregiem zagrożeń, z którymi niezwykle trudno walczyć. Wśród nich prym wiodą brak kontaktu z ludźmi oraz brak rozgraniczenia przestrzeni zawodowej od prywatnej. Obecny już wcześniej nawyk responsywności po godzinach pracy, teraz stał się nagminnością, a my, będąc w ciągłej gotowości i odpisując na maile, SMS-y i odbierając telefony o każdej porze dnia i nocy, nie pozwalamy naszym mózgom odpocząć. Jednocześnie jesteśmy pozbawieni bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem, a mimo bycia ciągle online, świat wirtualny nie dostarczy nam wrażeń, których potrzebuje nasz organizm i które otrzymuje przy kontakcie face to face – tłumaczy Jakub B. Bączek i zachęca do przeczytania książki, którą napisał wraz z prof. Rafałem Ohme. Chodzi o "Zespół stresu popandemicznego".
Oceń artykuł