,

Zamiast dziecka mają psa. „Pies nie jest łatwiejszy niż dziecko”

06.05.2023
Aktualizacja: 06.05.2023 15:06

Coraz więcej mamy w Polsce rodzin międzygatunkowych, czyli par z psem lub kotem, ale bez dziecka. Wydaje się, że to nic złego – każdy ma prawo do decyzji o nieposiadaniu dziecka. Co jednak wtedy, gdy zwierzak ewidentnie zastępuje w związku dziecko? – Jeśli ktoś nie był gotowy na dziecko, to jaka jest gwarancja, że jest gotowy na psa lub kota – zastanawia się w podkaście PSYCHE prof. Tomasz Sobierajski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Para z psem - rodzina międzygatunkowa
fot. Shutterstock

Małgosia i Piotr są małżeństwem od ponad 10 lat, ale dopiero niedawno zdecydowali się na nowego członka rodziny. Jest nim pies, uroczy kundelek z interwencji. Jak sami mówią, tworzą teraz rodzinę międzygatunkową. Nie mają ludzkich dzieci, bo jak tłumaczą, wciąż nie byli na nie gotowi. Teraz mają psa, który wniósł nową jakość do ich związku. Nie traktują go jak dziecko, choć zajął w rodzinie ważne miejsce: jeździ z nimi na wakacje, jeśli idą do restauracji, to sprawdzają, czy można tam iść z psem.

Rodzin międzygatunkowych jest teraz sporo, niekoniecznie musi to być para z psieckiem, może to być też kociecko. Lub ich wielokrotność. Jakie wyzwania stoją przed rodzinami międzygatunkowymi, jakie są niebezpieczeństwa i czy ma to znaczenie w kontekście tego, że w zeszłym roku w Polsce urodziło się najmniej dzieci od 1945 roku, w podkaście PSYCHE wyjaśnia prof. Tomasz Sobierajski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Jak zwierzęta wpływają na związek, zwłaszcza gdy zajmują miejsce dziecka?

– Rzeczywiście w społeczeństwach krajów rozwiniętych – bo trzeba pamiętać, że dotyczy to tylko naszej części świata, choć może nam się wydawać, że tak jak jest w Polsce, w Stanach czy we Francji tak na całym świecie, ale większość świata ma zupełnie inaczej – mamy do czynienia z tzw. DINK-sami (Double Income No Kids, podwójna wypłata bez dzieci), czyli osoby, które zarabiają, ale nie mają dzieci, ale też z tzw. DINKWAD (Double Income No Kids With A Dog) lub DINKWAC (Double Income No Kids With A Cat), czyli osoby pracujące bez dzieci z psem lub kotem. Są to osoby, które świadomie decydują się na to, że nie będą miały dzieci, ale za to mają koty i psy. Warto się tutaj zastanowić nad tym, czy ten pies lub kot zastępuje nam dziecko czy jest po prostu psem i kotem. Wiele osób, które zajmuje się relacjami między ludźmi a zwierzętami, behawiorystów, zgodzi się ze mną, że dobrze jeśli to jest jednak pies i kot, a nie dziecko. I to zarówno dla zdrowia psychicznego tych osób, które mają psa i kota, ale również dla tego zwierzęcia. Pamiętajmy, że to jest zwierzę, które ma inne potrzeby niż człowiek, inaczej przetwarza emocje, inaczej odbiera świat i sygnały z niego płynące, więc jeśli już decydujemy się na to, że mamy zwierzę, to nie zróbmy mu piekła z miłości, bo można je zrobić z miłości również zwierzęciu, jeśli nie zaakceptujemy tego, czego ono potrzebuje.

Mówi się teraz o rodzinach międzygatunkowych, o psiecku, kociecku, kocich i psich rodzicach. To ciekawe zjawisko, prawda?

– Tak, bardzo się cieszę, że mówisz o rodzinie międzygatunkowej. Nie ma nic złego w takiej rodzinie, ale pamiętajmy o tym, że to są dwa różne gatunki. Natomiast zdarza się, i mam wrażenie, że dzieje się to coraz częściej, że to pies czy kot zastępuje nam dziecko. Jest to brak szacunku dla nas i brak szacunku dla tego zwierzęcia. Bo akceptowanie różnic międzygatunkowych jest kluczem do szczęścia i dobrego funkcjonowania w takiej rodzinie.

Niektórzy nie są gotowi na dziecko, więc biorą psa lub kota. Gdy zwierzę zaczyna zastępować dziecko robi się niebezpiecznie?

– Zastanówmy się: jeśli ktoś nie był gotowy na dziecko, to jaka jest gwarancja, że jest gotowy na psa lub kota? Posiadanie zwierzaka wymaga wielu wyrzeczeń, wymaga dużo pracy, empatii, akceptacji. Nie jest tak, że zwierzę jest mniej absorbujące niż dziecko, jest inaczej absorbujące, bo jest innym gatunkiem. Nie traktujmy zwierzaka jako coś, co będzie łatwiejsze. Nie traktujmy go też jako zastępnika. To się zresztą pojawia też w języku: psiecko, kociecko… W mojej rodzinie zawsze były zwierzęta, które były niewiarygodnie kochane, natomiast moi rodzice zawsze dbali i uczyli mnie o akceptację do przestrzeni dla zwierząt, tego, że nie mamy nad nimi władzy absolutnej, musimy mieć dla nich duży szacunek i nie możemy ich traktować tak samo jak ludzi, np. krzyczeć na nie za zrzucenie doniczki z kwiatkiem podczas naszej nieobecności w domu. My sami musimy wiele w sobie przepracować, żeby dobrze żyć ze zwierzakiem. Wychowanie zwierzęcia, tresowanie go, w takim sensie, że ma ustalone granice, jest dla niego bardzo dobre, bo czuje się wtedy bezpiecznie. Z tego powodu dość niepokojące są dla mnie sytuacje, gdy przychodzę do znajomych i od progu słyszę: „Zobacz, wujek przyszedł!”. Podobnie jest z mówieniem do pieska: „Mamusia ci zaraz da papu” albo „Tatuś za chwilę wróci”. Tutaj międzygatunkowość nie jest zachowana. Zastanawiam się, czy takie zwierzę rzeczywiście jest szczęśliwe. Ono z pewnością jest kochane, ale trzeba pamiętać, że miłość może też zniszczyć.

Lepiej więc nie mówić, że jest się „mamą” czy „tatą” dla swojego zwierzaka?

– Tutaj chodzi o szacunek do zwierząt. Psy i koty doskonale rozumieją, że my jesteśmy innym gatunkiem, one lepiej rozumieją tę międzygatunkowość niż my. My często tym zapominamy, bo przerzucamy uczucia rodzicielskie na zwierzęta, a one naprawdę nie tego potrzebują.

Zwłaszcza że w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci. Czy macierzyństwo i ojcostwo to rzeczywiście coś przebrzmiałego?

– Osoby, które decydują się na to, by nie mieć dzieci, często uważane są za leniwe, postrzegane jako te, które nie chcą brać na siebie odpowiedzialności, są źle postrzegane przez społeczeństwo – uważam, że jest to szalenie krzywdzące, bo zwykle są to osoby bardzo świadome, które na przykład nie chcą mieć dzieci, bo wiedzą, że katastrofa klimatyczna doprowadzi do tego, że być może ich dzieci nie będą miały czym oddychać. A z naszego polskiego podwórka, gdybym był kobietą, to bałbym się mieć dzieci w związku z prawem, które obowiązuje, dyskryminacyjnym i nieludzkim. Zajście w ciążę i posiadanie dziecka wymaga porządnego przemyślenia. Zresztą posiadanie dziecka nie jest dla kobiety tylko kwestią tego, że je urodzi i będzie wychowywać. Warto być świadomym, że społeczeństwo jest tak zorganizowane, że pomocy dla kobiet nie ma zbyt wiele, że konieczna będzie rezygnacja z życia zawodowego, poświęcenie swojego życia i czasu, kosztem będzie też kilka lat niewyspania, zatrzymanie rozwoju osobistego, kilkadziesiąt lat zamartwiania się o tę osobę. Można tego po prostu nie chcieć. I to nie wynika z lenistwa, tylko ze świadomości, że można nie dać sobie rady z takim poświęceniem – bo to jest słowo, które najczęściej pojawia się w Polsce w kontekście macierzyństwa – tak jak mama czy babcia. To naprawdę trudna decyzja przy tak dużym przymusie społecznym posiadania dziecka. Osoby, które podejmują taką decyzję, uważam za naprawdę odważne.

Prawo w żaden sposób nie reguluje sytuacji zwierzaka w przypadku rozstania jego właścicieli. To może być problem.

– Każde rozstanie, czy jest to rodzina jedno- czy międzygatunkowa, jest bardzo trudne dla osób, które się rozstają, dla dzieci, na pewno też dla zwierzaka. Nie wiem, czy my jesteśmy społecznie gotowi, by w takiej sytuacji uregulować sprawę zwierząt, skoro mamy tak nieludzkie prawo dotyczące kobiet i macierzyństwa. Być może decydenci jeszcze do tego nie dojrzali. Trzeba jednak pamiętać, że ludzi się rozstają, nikt nie zagwarantuje nam trwałości cz yo w rodzinie z dzieckiem, czy to w rodzinie międzygatunkowej. Zresztą psiosoba czy kotosoba może też bardzo dużo zmienić w relacji. Tak jak nie warto decydować się na dziecko po to, żeby uratować związek, co jest, niestety, nadal częste, tak samo nie warto decydować się na psa, kota czy świnkę morską, licząc, że uratuje to nasz związek. To my możemy uratować związek – jeśli my tego nie zrobimy, to nikt nie zrobi tego za nas.

Ważne!

Jeśli chciałabyś/chciałbyś podzielić się z nami swoją historią, napisz do nas pod adresem: online@radiozet.pl.

Logo radiozet Dzieje się