,

Bite, poparzone, maltretowane. „Bo nie wyłączyło komputera, nie posprzątało pokoju”

02.06.2023
Aktualizacja: 02.06.2023 14:15

Przed pandemią najczęściej bili mężczyźni: tata, ojczym. Teraz tak samo często sprawcą przemocy okazuje się matka. Ale też dziadkowie, wujek, ciocia. - Najczęściej powodem są zwykłe codzienne sytuacje. Np. dziecko odrabia lekcje, rodzic mu pomaga, ale niecierpliwi się i w końcu krzyczy, albo bije syna czy córkę - mówi w podcaście psychologicznym „Psyche” dr Aleksandra Lewandowska, konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży.

Przemoc w rodzinie, pobite dziecko
fot. Shutterstock

Historia 8-letniego Kamilka z Częstochowy, który skatowany przez ojczyma zmarł w szpitalu, obiegła całą Polskę. Niestety, to niejedyna taka historia.

Pobite, przypalane papierosami, upojone alkoholem, ze złamanymi rękami i nogami. To opowieści lekarzy, którzy widzą takie obrażenia u nastolatków lub dzieci niekiedy raz w miesiącu. – Ponad 90 proc. naszych pacjentów oddziału stacjonarnego, dziecięcego i młodzieżowego, ma za sobą doświadczenie przemocy. Statystyki są przerażające – przyznaje w podkaście psychologicznym „Psyche” dr Aleksandra Lewandowska, konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży, która kieruje oddziałem psychiatrycznym dla dzieci w Szpitalu im. Babińskiego w Łodzi.

Przemoc w rodzinie nawet wobec 4-latków

Niekiedy lekarze od razu w izbie przyjęć widzą siniaki, ślady po kablu, pasku, więc od razu wzywają policję. Zwłaszcza, gdy dowiadują się, że w domu są inne dzieci.

Często, gdy taki kilkulatek lub nastolatek poczują się bezpiecznie, same szybko zaczynają opowiadać, czego doświadczyły. – I słyszę np. chciałem uciec z domu, bo wujek uderzył mnie rano i to nie był pierwszy raz – opowiada w podkaście dr Lewandowska.

Nie zawsze dziecko od razu powie, co działo się w domu, ale jego zachowanie wyraźnie wskazuje lekarzom, że mogło doświadczać przemocy. – Unika kontaktu wzrokowego, jest w lęku, w napięciu i pokazuje to całym ciałem. Na mój niewielki ruch zakrywa ręką głowę, albo próbuje się schować pod biurko, wybiec z gabinetu. W nocy, gdy personel gasi światło, nagle płacze i ucieka. Później okazuje się, że np. było zamykane w ciemnym pomieszczeniu i boi się ciemności – opowiada w „Psyche” dr Lewandowska i dodaje: – Przerażającym jest fakt, że przyjmujemy coraz młodsze dzieci.

Jeszcze kilka lat temu na jej oddziale najmłodsze były 7,8-latki. Teraz zdarza się, że lekarze przyjmują 4-latka, który był ofiarą przemocy. – Te historie są coraz trudniejsze. Kiedy wydaje nam się, że już gorszej historii nie usłyszymy, zdarza się kolejna, jeszcze gorsza – przyznaje dr Lewandowska.

Bije mama, tata, wujek, ciocia

Przed pandemią najczęściej bili mężczyźni: tata, ojczym. Teraz tak samo często sprawcą przemocy okazuje się matka. Ale też dziadkowie, wujek, ciocia. Najczęściej powodem są zwykłe codzienne sytuacje. Np. dziecko odrabia lekcje, rodzic mu pomaga, ale niecierpliwi się i w końcu krzyczy albo bije syna czy córkę. Albo mama prosi po raz kolejny, żeby dziecko sprzątnęło pokój lub wyłączyło komputer. Jak tego nie robi, pojawia się przemoc.

– Rodzice często mają pewne wyobrażenia o rodzicielstwie, które nie przystają do rzeczywistości. Trudno jest im schować swoje ego, potrzeby. Mają problem z dawaniem, wrażliwością wobec dziecka, nie ustalają też jasnych zasad – stwierdza w podcaście dr Lewandowska. – Często też ci rodzice sami byli ofiarami przemocy. Gdy do tego dochodzi zmęczenie, alkohol to mamy problem gotowy – dodaje psychiatra.

Jak podkreśla, dla takiego zachowania nie ma żadnego usprawiedliwienia. – Bycie rodzicem to nie lada wyzwanie i ogromna odpowiedzialność. Jeśli ty rodzicu nie radzisz sobie z emocjami, to zacznij nad sobą pracować, szukaj rozwiązania – mówi.

Dziecko w Polsce nie jest na piedestale

Niekiedy w trakcie terapii rodzic rozumie swój błąd, przeprasza dziecko i rodzina zaczyna dobrze funkcjonować. Ale zdarza się też, że dziecko do domu nie wraca. – Na pewno nie można zostawić tego bez zaopiekowania. Dlatego tak zależy nam na tym, żeby była możliwość przekierowania takiego pacjenta do poradni, do opieki środowiskowej, żeby on nie trafiał w próżnię. Żebyśmy wiedzieli, co się dzieje z tym pacjentem, bo te dramatyczne historie, do których dochodzi, związane są z rozczłonkowanymi działaniami różnych instytucji. Jedna coś robi, druga nie wie, co robi pierwsza, a trzecia w ogóle jest nieuważna i nagle okazuje się, że dziecko kilka lat doznawało przemocy. Dalej dochodzi do dramatów, bo procedury swoją drogą, ale uważność ludzi swoją drogą – zaznacza dr Lewandowska. Zwłaszcza, że sygnałów o tym, że dziecko doznaje przemocy, jest wiele. Często samo bije słabszych kolegów, odreagowuje na nich złość. Ma zachowania depresyjne, lękowe, unika kontaktu z otoczeniem, ma problemy ze snem. I widoczne rany, siniaki.

– Na każdego obywatela kodeks karny nakłada obowiązek zareagowania w takiej sytuacji – podkreśla psychiatra. Choć nie ukrywa, że wciąż słyszy takie hasła, że klaps czy kąśliwa uwaga to nie przemoc. – Dziecko w naszym kraju nie jest na piedestale i nie jest chronione od początku, bo wszystko to, co jest dookreślone w ustawach, nie do końca funkcjonuje w rzeczywistości. Gdyby to działało, nie byłoby takiej liczby dzieci i młodzieży, która potrzebuje opieki, nie byłoby tylu zachowań samobójczych. W dorosłych pokutuje przeświadczenie: my wiemy lepiej, nie patrzymy na to dziecko wnikliwie, nie potrafimy słuchać – dodaje psychiatra.

logo Tu się dzieje