Obserwuj w Google News

Kobieta uzależniona od heroiny, pokazuje jak wygląda powrót do życia (zdjęcia)

3 min. czytania
Aktualizacja 18.11.2020
18.11.2020 15:44
Zareaguj Reakcja

Czy heroina to wyrok na całe życie? Wielu powie, że tak. Ale pewna historia kobiety i jej zdjęcia na dowód, opublikowane w sieci, pokazują, że wszystko jest możliwe. 

Narkomania: jak pomóc osobie uzależnionej od heroiny?
fot. Shutterstock

O osobach uzależnionych od heroiny mówi się, że są skazane na śmierć. Heroina uzależnia najsilniej, do tego jeszcze najszybciej. To dlatego najtrudniej z niej wyjść. Z nieoficjalnych badań wynika, że z uzależnienia heroinowego wychodzą trzy osoby na 100. Tak ciężko jest ją odstawić.

– Nazywam się Szmaragd. Ostatni rok mojego uzależnienia od heroiny i metamfetaminy sprawiły, że mieszkam w motelu i schroniskach. Obaj moi synowie zostali mi odebrani. Byłam skorupą człowieka. Dzisiaj mija 21 miesięcy, kiedy jestem wolna od narkotyków! Mam opiekę nad moimi chłopcami i pierwszy raz w życiu znalazłam spokój – napisała kobieta na profilu The Addicts Diary.

Bolesny wpis wzbudził nie tylko smutek, ale i nadzieję. Wielu internautów odniosło się do niego w komentarzach, gratulując i pisząc słowa wsparcia. 

Walka o równowagę życiową po tym, jak przestanie się brać, przypomina naukę chodzenia, jakby człowiek się cofnął do bycia nieporadnym niemowlakiem. Bardzo trudny do opanowania jest sam głód fizyczny, jak również psychiczny. Ten pierwszy trwa pięć do siedmiu dni, głód psychiczny trwa wiele miesięcy, a nawet lat.

Heroina: jak pomóc uzależnionym?

W Internecie istnieją różnego rodzaju grupy wsparcia i fora, na których można dowiedzieć się o tym, co pomaga uzależnionym, a co kompletnie nie działa. Wypowiadają się na nich sami uzależnieni, którzy przeszli odwyk lub ich przyjaciele, rodziny czy partnerzy.

– Czy heroina to wyrok na całe życie? Jak mu pomóc i czy pomagać? – pyta na forum opiekunkaradzi.pl jedna z osób. – A więc ja ustosunkowując się do twojego tematu, tak jak poprzednio, powiem ci, co sądzę na temat ludzi uzależnionych, NIE – heroina to nie wyrok, który jest dla człowieka jak cela śmierci. Ci ludzie potrzebują pomocy, ale nie w postaci – po każdym zażyciu podaj mi rączkę i pogłaszcz po głowie. Oni potrzebują odepchnięcia w takim stopniu, że kiedy już nikt im nie pomaga i oni to  dostrzegają, na jakim dnie się znaleźli. Należy podkreślić jasno im postawione warunki, które powinni spełniać, a nie liczyć na litościwość, takie jest moje zdanie. A jeśli nie masz wystarczająco siły, żeby mu to powiedzieć i postawić sprawę na swoich warunkach, to jedyną rzeczą, jaka ci pozostaje, jest przekonywać go, żeby poszedł na detoks. Szczerze to nie wiem, czy to się na wiele zda, ponieważ takie przekonywanie często jest zgubne i bezcelowe.

Rober Rutkowski, znany terapeuta, który sam zmagał się uzależnieniem od heroiny, opowiedział, jak to jest być w skórze narkomana. – Głód narkotykowy poczułem mniej więcej po roku brania tzw. sportowego, czyli raz na jakiś czas. Doświadczyłem wtedy czegoś zaskakującego. Wcześniej pojawiała się już, bezszelestnie, subtelnie nieodparta, chęć powtarzania kontaktów z heroiną, czyli coraz większy głód psychiczny. Jednak teraz w to szaleństwo włączyła się fizyczność, czyli całe ciało. Miałem objawy grypy, wysięk, z nosa, ból włosów, biegunkę, nudności. Czułem się, jakby mnie ktoś poobkładała kijem – opisuje Robert Rutkowski.

Powrót do życia po heroinie: jak wygląda?

Terapeuci uzależnień podkreślają, że walka o trzeźwość, to jak uczenie się świata na nowo. Powrót do niego wymaga pewnej procedury. – Być w ośrodku przez  dwa lata i nie brać, nie jest sztuką. Sztuką jest nie brać na wolności – podkreśla Robert Rutkowski.

Motywowanie przez innych do podjęcia leczenia, może mieć pewne etapy. Zawsze pierwszym jest proszenie, argumentowanie, rozmowa, np.: „Kochamy cię, ale nie akceptujemy tego, co robisz”. Odwoływanie się do tego, jaką krzywdę narkomanem robi rodzinie, w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach naprawdę nie skutkuje, a wręcz przeciwnie – utrwala odrzucenie.

Jeśli argumenty i rozmowa nie dają efektów, przechodzimy do etapu okazywania, że nie jesteś najważniejszy – „Skoro taką drogę wybrałeś. To teraz żyj sobie po swojemu”. Na tym etapie należy osobę od siebie odciąć przede wszystkim finansowo. I choć jest to bardzo trudne, to dla dobra sprawy należy pokazać, że masz swoje życie. Dla uspokojenia swojego sumienia i dla uaktywnienia percepcji umysłu chorego bliskiego – męża, syna, córki, żony, można, raz na jakiś czas, na chwilę, powrócić do fazy wstępnej. Jeżeli nic to nie daje, należy wrócić do chłodu i dystansu. Osoba ocknie się lub nie, na to już nie mamy wpływu. To zawsze jest wielka niewiadoma.

Źródło: "Oswoić narkomana", Robert Rutkowski, Drogowskazy