Oceń
- Niech ciało i mózg odpoczną przed następną falą
- Pandemia może na zawsze zostać w naszej psychice
- W najgorszej kondycji psychicznej są medycy
- Kto się boi czwartej fali?
Psychiatra Jacek Koprowicz, kierownik Przychodni Zdrowia Psychicznego w Centralnym Szpitalu MSWiA w Warszawie, który był także konsultantem psychiatrycznym w szpitalu tymczasowym na Stadionie Narodowym, powiedział PAP, że szczególnie teraz, z perspektywy ostatnich kilkunastu miesięcy, trudno wskazać jednoznacznie, jak żyć po kilku falach śmiertelnej choroby, które przetoczyły się przez świat. Warto jednak spróbować sprawić, by nasze ciało i mózg choć trochę odpoczęły od pandemii.
Niech ciało i mózg odpoczną przed następną falą
– Zastosujmy najprostsze rozwiązanie: każdy przecież ma swoje pasje, zainteresowania i rozrywki sprzed pandemii. O ile te aktywności nie wiążą się ze szczególnym ryzykiem dla zdrowia, pielęgnujmy je – zachęcał psychiatra. – Powinniśmy próbować żyć normalnie, aby nasze ciało i mózg odpoczęły od pandemii, od traumy, jaką mieliśmy po masowych zakażeniach koronawirusem i zachorowaniach na COVID-19 – radził i dodawał, że w przezwyciężaniu pandemicznych lęków na pewno pomagają wakacje. Na szczęście Polacy nie unikają w tym roku wyjazdów, choć większość urlop zamierza spędzić w Polsce.
Pandemia może na zawsze zostać w naszej psychice
Choć może na razie tego nie odczuwamy, pandemia z pewnością zostawi ślad w naszej psychice. Atak koronawirusa można bowiem porównać z innymi wydarzeniami w historii ludzkości. – Ci, którzy przeżyli II wojnę światową, nosili jej piekło do śmierci. Pewne zachowania, pewien sposób myślenia pozostają – zaznaczył psychiatra. – I tak samo będzie z pandemią – podkreślił.
– Pewną część społeczeństwa zasady sanitarne, w tym utrzymywanie dystansu, noszenie maseczki, dezynfekcja, będą długo obowiązywały, kto wie, może na zawsze – ocenił lekarz. Jednocześnie zaznaczył, że spodziewał się większego napływu pacjentów z problemami psychicznymi w momencie, gdy sytuacja epidemiologiczna zaczęła się poprawiać. – Tego na szczęście nie ma. Jest oczywiście spora grupa pacjentów, jednak nie tak duża, jak się wydawało na początku pandemii – wyjaśnił Koprowicz. – Myślę, że wiele osób nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że to, co się z nimi dzieje, to jest po prostu trauma postcovidowa – powiedział.
W najgorszej kondycji psychicznej są medycy
Psychiatra tłumaczył, że „teraz konsultowani są głównie pracownicy systemu ochrony zdrowia. Być może, dlatego, że ich sposób postrzegania rzeczywistości w trakcie epidemii był znacznie bardziej traumatyzujący. – Pierwsza fala pandemii spowodowała w naszym kraju nasilenie lęku przed czymś nowym, nieznanym. Wówczas pojawiały się osoby obawiające się o swoje zdrowie, o zdrowie i życie bliskich, bały się o utrzymanie swoich miejsc pracy. Ten lęk było widać – podkreślił psychiatra. – Potem, mimo że poziom lęku nie obniżył się, zaczęliśmy się przyzwyczajać do tej sytuacji, na przykład do informacji o przerażających liczbach zachorowań i zgonów – wyjaśniał.
Lekarz dodał, że teraz o epidemii w kraju i na świecie mówi się znacznie mniej i wszyscy potrzebują tego oddechu, choć pandemia trwa. – Nie da się być w „gotowości” do walki z chorobą przez długie miesiące czy lata, bo nasz układ nerwowy nie jest w stanie tego wytrzymać – przekonywał Koprowicz.
Kto się boi czwartej fali?
Psychiatra ocenił też, że lęk przed czwartą falą czują głównie dwie grupy. W pierwszej są osoby, które cały czas czują lęk przed wirusem, zakażeniem, chorobą, śmiercią i to oni wciąż stosują się do restrykcji sanitarnych. Druga grupa to pracownicy ochrony zdrowia, którzy są zawsze gotowi na następny atak koronawirusa. – W nas, pracownikach ochrony zdrowia, jest ciągle ten lęk, jak to będzie wyglądało, czy znowu będzie tak dramatycznie jak podczas trzeciej fali – tłumaczył lekarz.
Do gabinetu doktora Koprowicza trafiają wciąż pracownicy systemu ochrony zdrowia, którzy nie poradzili sobie z emocjami. – Są to m.in. lekarze, ale przede wszystkim pielęgniarki – mówił psychiatra ze szpitala MSWiA w Warszawie. – Stworzyliśmy system wsparcia psychologicznego i psychiatrycznego dla naszych pracowników. Decydujemy o ewentualnym leczeniu farmakologicznym lub o skierowaniu na zwolnienie lekarskie, aby medyk mógł podreperować swoje zdrowie i odpocząć od zawodowego stresu – podsumował Jacek Koprowicz.
Źródło: PAP
Oceń artykuł