Obserwuj w Google News

Pandemia rozwodów. Wirus obnażył słabości wielu par

3 min. czytania
Aktualizacja 25.01.2021
25.01.2021 12:45
Zareaguj Reakcja

Na całym świecie związki mierzą się z wielkim wyzwaniem, jakim jest pandemia. Obecna sytuacja spowodowała, że musieliśmy zamknąć się w domach i być ze sobą więcej niż dotychczas. To spowodowało, że nie tylko częściej uczęszczamy do gabinetu terapeutów, ale również częściej się rozwodzimy. 

COVID-19 niszczy związek.
fot. Shutterstock
  • Ostatnie raporty pokazują, że pandemia  niekorzystnie wpływa na małżeństwa – jest coraz gorzej. Trwająca pandemia jest prawdziwym sprawdzianem dla małżeństw.
  • Podczas gdy wskaźnik rozwodów już wynosi około 50% w wielu krajach zachodnich, prognozuje się, że liczba ta wzrośnie jeszcze wyżej.

Czy po pandemii będzie więcej rozwodów? Czy izolacja nas oddala? A może poczucie zagrożenia to szansa dla wzmocnienia związku? Te pytania, coraz częściej padają w rozmowach o tym, co  COVID -19 zrobił ze światem.

Pandemia zweryfikowała związkowe relacje, szybciej niż się spodziewaliśmy. Przewiduje się, że po pełnym otwarciu sądów liczba rozwodów gwałtownie wzrośnie, jak to już miało miejsce w Chinach, Hongkongu i innych miejscach po pierwszej fali COVID-19.

„Przez pandemię odkryłam, że maż mnie zdradza”, „COVID-19 utwierdził mnie w przekonaniu, że nie mogę liczyć na partnera”, „Po pandemii pierwszą rzeczą, jakiej chcę, to rozwód” – takie wpisy można przeczytać na jednym z forum o tematyce związków.

Instytucja rodzinna przechodzi próbę czasu. Obecna liczba kobiet, które doświadczyły przemocy domowej tylko w ciągu ostatnich 12 miesięcy, wynosi 243 milionów na całym świecie. Wskaźnik rozwodów rośnie nawet w najbardziej konserwatywnych krajach, a wskaźnik urodzeń spada niemal we wszystkich krajach.

Już teraz zauważa się rosnące wskaźniki rozstań i rozwodów, a to tylko wierzchołek góry lodowej. Na całym świecie obserwuje się też rosnącą liczbę przypadków przemocy domowej. Według raportu Organizacji Narodów Zjednoczonych, na przykład we Francji liczba przypadków przemocy domowej wzrosła o 30% od czasu blokady 17 marca. W Argentynie wezwania alarmowe w sprawie przemocy domowej wzrosły o 25% od czasu blokady 20 marca.

Przeczytaj:  Przemoc domowa w czasie epidemii: „Od 11 lat nie mieliśmy tylu interwencji”

Co stanie się w drugiej fali COVID-19?

Podczas pierwszej fali COVID-19 wiele par borykało się z bolesnymi konfliktami, utratą pracy lub po prostu nudą, a sytuacje te pogarszają się w miarę trwania pandemii.

Jednym z powodów wielkiego kryzysu jest to, że pary mogą czuć się „uwięzione” w związku. Podłoże takiego stanu może być różne. Psychologowie podkreślają, że najtrudniej mają ci, którzy poddali się presji społecznej, psychicznej i wzięli ślub nie w zgodzie ze sobą. Do czasów pandemii udawało się im uniknąć problemów w związku. Ale obecna sytuacja zmusza wiele pary do konfrontowania się z trudnymi, niewyjaśnionymi sprawami. Te osoby muszą poradzić sobie z faktem, że są razem tylko dlatego, że boją się być samemu lub czują się napiętnowani jako single.

Innym powodem jest to, że życie małżeńskie nie jest tak pozytywne, jak to często przedstawiają media. Badania pokazują, że „efekt miesiąca miodowego” małżeństwa, podczas którego ludzie czują się wspaniale w związku małżeńskim, trwa około dwóch lat. Z pewnością nie jest to scenariusz długo i szczęśliwie.

Czy w obliczu nadchodzącej drugiej fali istnieje alternatywa dla pary?

Chociaż powyższe liczby przedstawiają ponury obraz życia rodzinnego, wiele osób nie widzi alternatywy. A jeśli nawet część z tych osób zdecyduje się na rozstanie, to co może nastąpić dalej? Czy bycie singlem będzie lepsze?

Wydawać by się mogło, że to single są w trudniejszej sytuacji – nie mogą liczyć na bliskość, wsparcie psychiczne, emocjonalne, bycie w tym wszystkim razem. Dla kontrastu małżeństwa są otoczone członkami rodziny, którzy dotrzymują im towarzystwa.

Jakość alternatywy życia w samotności zależy głównie od tego, jak single traktują swoją samotność. Ci, którzy ją akceptują i przyjmują dobrze wiedzą też, jak nie dać się uwięzić w poczuciu osamotnienia. Inne należą do trendu kwitnących, współczesnych społeczności lub grupy, która współdziałają ze sobą. Mieszkają blisko siebie, a jednak osobno. Tworzą siatkę bezpieczeństwa ze znajomymi, sąsiadami, która nie pozwala im na poczucie pełnego osamotnienia.

Na pewno osoby samotne, które nauczyły się być szczęśliwe w swojej sytuacji, są mniej zagrożone w czasach dystansu społecznego. Nie tylko dlatego, że nabyli umiejętności bycia ze sobą, ale także dlatego, że potrafią dotrzeć do innych lub wykorzystać tę sytuację do rozwoju społeczności wsparcia społecznego.

Musimy pomyśleć o tym, jak wspierać się we wszystkich warunkach życia i być bardziej elastyczni w przyjmowaniu nowych wyborów. Ostatnie trudne miesiące pokazały, że silne relacje nie tylko z rodziną, ale również osobami z innych kręgów, mogą pomóc nam przetrwać.

Okazuje, że więcej czasu spędzonego z rodziną to wcale nie zaleta. To oczywiście smutny wniosek naszych czasów. Na pewno nie przetrwają pandemii te małżeństwa, które nie nauczyły się budować relacji, opartej na porozumieniu. Wraz z pojawieniem się koronawirusa ucieczka w pracę, przestała być tak prosta, zastała nas rzeczywistość rodzinna, którą w wielu domach zwyczajnie zaniedbano. 

Źródło: Psychology Today