Oceń
Pracownikom fermy drobiu wyszły pozytywne testy na wirusa H5N1 podczas rutynowych badań kontrolnych. Jak podkreśla brytyjska agencja ds. zdrowia UK Health and Security Agency, żaden z nich nie miał objawów choroby i wciąż nie ma dowodów, żeby wirus przenosił się między ludźmi.
Ptasia grypa w Anglii
UKHSA prowadzi badania przesiewowe w kierunku ptasiej grypy u pracowników ferm drobiu. Pierwszy pacjent z pozytywnym testem na H5N1 miał bezpośredni kontakt z zakażonymi zwierzętami, dlatego nie ma wątpliwości, że zaraził się w pracy. W przypadku drugiego pracownika nie jest to takie oczywiste. Trwa śledztwo epidemiologiczne. UKHSA potwierdza, że zastosowano wzmożone środki bezpieczeństwa w postaci śledzenia kontaktów.
"Nie ma dowodów na rozprzestrzenianie się tego szczepu pomiędzy ludźmi, ale wiemy, że wirusy ewoluują przez cały czas i jesteśmy czujni na wszelkie sygnały, które mogą świadczyć o zmieniającym się ryzyku dla populacji" - powiedziała BBC prof. Susan Hopkins, główny doradca medyczny UKHSA.
Profesor James Wood, szef medycyny weterynaryjnej na Uniwersytecie w Cambridge, podkreślił, że ważne jest sekwencjonowanie genomu wirusa u dwóch pracowników i zakażonych ptaków, żeby sprawdzić, czy istnieją jakiekolwiek niepokojące mutacje. Dodał też, że ponowne pobranie próbek u pracowników może wykazać, czy rozwinęła się u nich odpowiedź immunologiczna.
Ptasia grypa w Polsce
Epidemiolodzy uważnie obserwują wirusa H5N1 pod kątem mutacji, które mogłyby zagrozić ludziom. Świat przeżywa właśnie jedną z najgorszych epidemii ptasiej grypy w historii.
Liczne ogniska ptasiej grypy odnotowano również w Polsce. Masowo padają mewy śmieszki.
Wiadomo, że wirus może przenosić się między ssakami, ale dopóki nie ma dowodów, że przenosi się między ludźmi, sytuacja jest opanowana. Ryzyko zarażenia się ptasią grypą w populacji ogólnej wciąż określane jest jako "niskie".
Źródło: bbc.com
Oceń artykuł