Oceń
Żółte, spienione fale morza to prawdopodobnie wynik pylenia sosny. Ta roślina porasta wybrzeże polskiego morza i intensywnie pyli mniej więcej do połowy czerwca. I to właśnie jej pyłki zabarwiają wodę na żółto.
"Pyłek rodziny sosnowatych opatrzony jest workami powietrznymi ułatwiającymi dłuższe unoszenie się w powietrzu. Produkowany jest w olbrzymiej ilości, osiąga bardzo wysokie stężenia w atmosferze, wielokrotnie przekraczające stężenia pyłku drzew liściastych" – napisano na stronie Odetchnij Spokojnie, poświęconej astmie i alergiom.
W ostatnich dniach w całej Polsce padało, więc pyłki tej rośliny opadały, tworząc charakterystyczny osad nie tylko w morskiej wodzie, ale również w kałużach, na oknach czy na samochodach.
Kolor wody rzeczywiście nie zachęca do kąpieli i budzi niepokój plażowiczów. Kilka lat temu pojawiły się nawet plotki o wycieku chemikaliów ze statków na morzu, czekających na wpłynięcie do portu. W 2016 r. Straż Miejska z Gdyni, zaniepokojona tego typu sygnałami od plażowiczów, zwróciła się o opinię ekspertów Uniwersytetu Gdańskiego. Wykonane przez nich badania potwierdziły wówczas, że żółty osad jest efektem pylenia sosny, a zjawisko nie jest groźne dla ludzi i środowiska. "Żółta woda" nie jest toksyczna, choć może mieć wpływ na mechaniczne uszkodzenia błony śluzowej górnych dróg oddechowych. Może się również osadzać na skórze przy wyjściu z wody.
Niektóre osoby podkreślają, że podobny kolor woda może mieć, gdy pojawią się sinice (te w przeciwieństwie do pyłków roślin są toksyczne). Jednak w czerwcu, zwłaszcza po chłodnych dniach, jest na nie za wcześnie. Co nie oznacza, że ich nie ma. Wykazano bowiem, że sinice w Morzu Bałtyckim mogą być obecne prawie przez cały rok, również zimą, ale ich zakwit jest najbardziej uciążliwy latem. W przypadku wykwitu sinic woda staje się mętna i żółtawo-zielonkawa. Wydziela się również charakterystyczny, nieprzyjemny zapach, który odstrasza od kąpieli.
Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Gdańsku przypomina, że na kąpiele w morzu jest jeszcze za wcześnie, a kąpieliska są jeszcze zamknięte. Na wielu plażach, m.in. w Sopocie, na brzegu woda jest zanieczyszczona brunatnymi glonami. Jeśli ktoś decyduje się na kąpiele to na własne ryzyko.
Pracownicy sanepidu przypominają: "Wchodzenie do wody, która nie jest objęta nadzorem sanitarnym, zawsze obarczona będzie ryzykiem. Bezpieczna kąpiel to kąpiel w miejscach do tego wyznaczonych, odpowiednio oznakowanych, w których jakość wody jest monitorowana i odpowiada wymaganiom sanitarnym".
Źródło: Dziennik Bałtycki/ Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku
Oceń artykuł