Oceń
Czesi, którzy wyjątkowo sprawnie poradzili sobie z epidemią koronawirusa, postawili na masowe testy immunologiczne, żeby sprawdzić, jaka część społeczeństwa zaraziła się koronawirusem. Ma to pomóc w dalszym łagodzeniu restrykcji.
Test immunologiczny (test serologiczny) to nie to samo co test na obecność koronawirusa. Test immunologiczny wykonywany jest z krwi. Nie wykrywa aktywnej infekcji, a jedynie przeciwciała przeciw koronawirusowi, pojawiające się w osoczu po około dwóch tygodniach od zakażenia. Służy do oceny, czy pacjent przebył zakażenie i nabył odporność na koronawirusa. Jest przydatny w ocenie odporności populacyjnej.
Dowiedz się więcej: Testy immunologiczne. Prof. Jakub Rybka: "Nie chcemy dzielić ludzi"
Test immunologiczny to też nie to samo, co test antygenowy, o którym pisaliśmy niedawno. 27 tys. testów antygenowych, tzw. szybkich testów na obecność koronawirusa, wykrywających białko wirusowe, zamówiło niedawno Ministerstwo Zdrowia z Korei Południowej.
Tyle samo, bo też 27 tys. testów, ale testów immunologicznych, w ciągu dwóch tygodni zamierzają przeprowadzić Czesi na ochotnikach w Pradze, Brnie, Ołomuńcu oraz w dwóch innych dużych ogniskach koronawirusa - Litovel i Uniczov.
Na masowe przeprowadzenie testów immunologicznych zdecydowali się również m.in. Amerykanie. National Institutes of Health (odpowiednik polskiego NFZ) poinformowało, że zamierza przetestować 10 tys. zdrowych ochotników.
Źródło: PAP
Oceń artykuł