Trzy razy zatrzymano jej serce, by mogła żyć - nietypowa operacja w Bytomiu
Aneta Daniel-Cudok jest pierwszą Polką, która przeszła skomplikowaną operację usunięcia tętniaka wewnątrzczaszkowego, wymagającą aż trzykrotnego zatrzymania akcji jej serca. Choć zabieg odbył się w kwietniu, dopiero teraz lekarze mogli ogłosić, że pacjentce udało się całkowicie powrócić do zdrowia.

Musiała dosłownie trzy razy umrzeć, by zyskać życie. 33-letnia mieszkanka Bytomia, która na co dzień pracuje na poczcie, dziś może już ze spokojem patrzeć w przyszłość. Dzięki skomplikowanej operacji z zastosowaniem innowacyjnej, fińskiej metody leczenia, którą śląscy neurochirurdzy nauczyli się od prof. Juha Hernesniemi z Helsinek, drobna blondynka jest już zdrowa.
Jeszcze parę miesięcy temu nic nie wskazywało na to, że stanie się pierwszą osobą w Polsce, która przejdzie zabieg, jakiego polscy lekarze dotąd nie wykonywali. To właśnie dlatego dopiero teraz, po kilku miesiącach od zabiegu, podczas którego trzeba było aż trzy razy zatrzymać akcję serca pani Anety, podano do wiadomości publicznej informację o tym, czego dokonali neurochirurdzy z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Bytomiu.
Od bólu głowy do... tętniaka węwnątrzczaszkowego
Wszystko zaczęło się zupełnie niepozornie. W lutym pani Aneta zaczęła miewać silne bóle głowy i wyraźnie pogorszył się jej wzrok. Zaczęła odwiedzać lekarzy różnych specjalności - od okulisty (który zalecił zmianę okularów na silniejsze) po ginekologa. Przyczyna jej problemów ze zdrowiem wyjaśniła się dopiero dzięki badaniu tomografem komputerowym. Lekarze nie mieli wątpliwości, że tylko natychmiastowa operacja może uratować życie 33-latki. Tętniak mógł pęknąć w każdej chwili, powodując np. udar.
Neurolodzy z Bytomia postanowili wykorzystać w tym celu innowacyjną metodę usuwania tętniaka wewnątrzczaszkowego, której dotąd jeszcze nikt w Polsce nie stosował. Dr Wojciech Chrobak (asystujący dr Jackowi Trompecie) nauczył się jej w Finalandii, od jednego z najwybitniejszych fińskich neurochirurgów, który opracował własną, autorską technikę, za pomocą której można pozbyć się tętniaków. Na świecie wykorzystuje się jeszcze inną metodę (amerykańską), pozwalającą na usuwanie tętniaków mózgu poprzez nacięcia w czaszce, ale polscy specjaliści uznali, że w przypadku pani Anety, fińska technika będzie skuteczniejsza.
Żeby żyć czasem trzeba umrzeć - i to trzy razy...
Dzięki krótkotrwałemu, farmakologicznemu zatrzymaniu krążenia podczas operacji usuwania tętniaków mózgu ryzyko powikłań jest bardzo małe. Serce pani Anety przestało bić trzy razy po około 30 sekund. Kobieta musiała dosłownie umrzeć na pół minuty - trzykrotnie - by móc odzyskać zdrowie.
Operacja przebiegła pomyślnie. Nie doszło do żadnych komplikacji. Lekarze, którzy przeprowadzali taki zabieg po raz pierwszy, zanim ogłosili swój sukces światu woleli upewnić się, czy na pewno wszystko jest w porządku. Choć operacja miała miejsce w kwietniu dopiero teraz, po prawie 5 miesiącach, zdecydowano się upublicznić informację o tym, czego udało się dokonać.
Dziś pani Aneta czuje się świetnie i nie odczuwa żadnych bólów głowy. Nie musi już nawet nosić silniejszych okularów. Po tętniaku, który był dla niej śmiertelnym zagrożeniem, nie ma już śladu - jej wzrok powrócił do stanu sprzed historycznej operacji, podczas której musiała trzy razy umrzeć, żeby dalej żyć - oby długo i szczęśliwie...
_____
zdrowie.radiozet.pl/π