Wierzysz znachorom z internetu? Ekspertka: czary-mary należy ukrócić

02.02.2023 12:44

Alternatywne metody leczenia budzą zainteresowanie wielu osób. Badanie pola elektromagnetycznego, homeopatia, mantry. “Eksperci” o wątpliwym wykształceniu przekonują nas do dziwacznych praktyk. Lekarka, prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska ostrzega: tylko osoby, które ukończyły uniwersytety medyczne mogą mieć prawo do decydowania o naszym zdrowiu.

Medycyna alternatywna to ryzyko. Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska ostrzega
fot. Shutterstock

W mediach społecznościowych, ale nie tylko, pojawia się coraz więcej specjalistów w każdej dziedzinie. Na Instagramie co drugi celebryta wypowiada się na temat depresji, psychoterapii. Praktycznie na każdym kroku trafiamy na “polecane” sposoby odchudzania, “cudowne” suplementy i inne rady medyczne, które z prawdziwą medycyną mają niewiele wspólnego. Niestety, stosowanie ich w życiu jest nie tylko nierozsądne: może być szkodliwe dla zdrowia.

– Tylko osoby, które ukończyły uniwersytety medyczne mogą mieć prawo do decydowania o naszym zdrowiu, a wszelkie praktyki medycyny alternatywnej powinny zostać skutecznie ukrócone –  powiedziała PAP wirusolog prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska  z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie, odnosząc się do niekonwencjonalnych metod leczenia.

Medycyną alternatywną często zajmują się ludzie, którzy nie mają z nią nic wspólnego.

– Wystarczy, że np. polonistka ukończy miesięczny czy dwumiesięczny kurs online dotyczący dietetyki, technik terapeutycznych, otwiera gabinet i nazywa swoich klientów pacjentami. Leczyć może tylko lekarz. Dawać rady dotyczące naszego zdrowia może tylko osoba uprawniona. Owszem, na uczelni medycznej kształceni są też dietetycy, ale to kilkuletnie studia. Nie można porównywać jakości wykształcenia takiej osoby z tą, która ukończyła jakiś zdalny kurs – podkreśliła ekspertka.

Alternatywne metody mogą pogorszyć stan zdrowia!

Medycyna alternatywna obejmuje niekonwencjonalne metody leczenia, tzn. nieudokumentowane, nieuznawane przez nauki medyczne sposoby terapii praktykowane przez osoby nieuprawnione do tego pod względem wykształcenia. Niektórzy pacjenci, chcąc jak najszybciej wrócić do zdrowia, decydują się na takie sposoby, jednak wiąże się to z ogromnym ryzykiem. W najlepszym razie praktyka taka nie pomoże, ale należy wiedzieć, że może też zniweczyć leczenie zalecone przez lekarza.

– Chodzi o wszystkie tego typu czary mary z mantrami i badaniem pola energetycznego, homeopatią, chelatacją metali ciężkich skutecznie ukracać – wymieniła przykłady wirusolog.

Inne podejrzane, groźne pomysły, to m.in. picie płynu Logola na własną rękę, wlewy dożylne z witaminą C albo wodą utlenioną, strukturyzator wody związany z tzw. ideą pamięci wody.

Skąd bierze się wiara w medycynę alternatywną?

Lekarka tłumaczy, że ludzie zwracają się ku medycynie alternatywnej, ponieważ część z nich zawiodła się na lekarzach lub uważa, że były nienależycie zaopiekowane w placówce zdrowotnej.
 
– Często nie zgadzają się z opiniami lekarzy, że np. nie da się tej choroby wyleczyć. Rozumiem, że trudno przyjąć taką informację do wiadomości, szczególnie rodzicowi. W związku z tym, zdarza się, że w to nie dowierzają i szukają jakichś alternatywnych rozwiązań – dodaje prof. Szuster-Ciesielska.

Niestety, są też osoby, które uważają, że lekarze faszerują chemią i antybiotykami, co według nich jest zupełnie niepotrzebne.

– Wtedy właśnie korzystają z porad czarodziejów, którzy oferują im picie ziółek albo machanie wahadełkiem, wierząc naiwnie, że to zniesie wszelkie dolegliwości. A przecież to lekarz może należycie i zgodnie z aktualną wiedzą medyczną o nas zadbać – powiedziała ekspertka.

Prof. Szuster-Ciesielska prowadzi działalność edukacyjną w mediach społecznościowych i bardzo często spotyka się z hejtem, m.in. antyszczepionkowców.

– W tej chwili nie robi to już na mnie wrażenia. Wręcz przeciwnie, im częściej takie nieprzyjemnie opinie się pojawiają, tym bardziej mobilizuje mnie to do działania – wyjaśnia.

Podkreśliła, że wielu edukatorów, popularyzatorów nauki rezygnuje ze swojej działalności w mediach właśnie ze względu na hejt albo szkalujące listy, jakie otrzymują ich pracodawcy.