Oceń
Dr Riaz Rampuri, laryngolog z Londynu ujawnił wszystkie najdziwniejsze przedmioty, jakie kiedykolwiek wyciągnął z dziecięcych uszu. Na jego "dziwacznej" liście znajdują się m.in. połamane paznokcie, klocki Lego. Lekarz przyznał, że w przeszłości usuwał z uszu również pszczoły, małe kamienie i plastikowe koraliki.
W rozmowie z brytyjskim "DailyMail" wspomina, jak niedawno spotkał trzyletnie dziecko z groszkiem zaklinowanym w uchu. Inny mały pacjent zgłosił się z zatkanym kanałem słuchowym - przyczyną okazała się ciastolina Play-Doh. Do najdziwniejszych przypadków zalicza wykrycie w uchu żywej ćmy.
- Początkowo myślałem, że widziałem martwą ćmę, która utknęła płasko na czyjejś błonie bębenkowej, jakby została zgnieciona przez kogoś, kto wepchnął wacik do ucha. Wyglądało to, jak plama ciemnej, starej woskowiny, ale kiedy zgłębiłem kleszcze, ćma wykazała oznaki życia. Pacjent powiedział, że czuje, jakby coś się ruszało. Ta ćma naprawdę żyła w czyimś uchu - powiedziała laryngolog w rozmowie z "DailyMail".
Dr Rampuri ujawnił, że jego ulubionym przedmiotem do usunięcia są silikonowe końcówki od słuchawek. Tego typu przedmioty są niezwykle trudne do wyciągnięcia. Specjalista wyjaśnił, że większość pacjentów zgłasza się do niego po kilku nieudanych próbach wydostania zatyczki z ucha, gdy przedmiot znajduje się już naprawdę głęboko.
- Wzrost wykorzystywania słuchawek dousznych jest związany z popularną obecnie pracą z domu. Częste korzystanie z takich końcówek nie sprzyja ciepłemu i wilgotnemu środowisku kanału słuchowego. Te warunki są idealne do szybkiego namnażania się bakterii i wywoływania infekcji. Pierwszym objawem jest ból ucha - wyjaśnił laryngolog. Przyznał, że w jego klinice odnotowano 40-procentowy wzrost liczby pacjentów przybywających z infekcjami grzybiczymi w porównaniu z okresem sprzed pandemii, co przypisał częstszemu używaniu słuchawek dousznych.
Oceń artykuł