Oceń
Lekarze cały czas przypominają o zagrożeniu, jakim są kleszcze. W tym sezonie jest ich wyjątkowo dużo, ze względu na ciepłą zimę. Uważać trzeba nie tylko w lesie czy parku, ale też we własnym domu: zwłaszcza, gdy mamy zwierzaki, które mogą przynieść pajęczaki we własnej sierści. Tak właśnie było w przypadku pewnej młodej mamy, która postanowiła opowiedzieć swoją historię internautom - ku przestrodze.
– Myślałam, że to się zdarza tylko na filmach. Dzisiaj mój 11-miesięczny bobas zjadł kleszcza. Nie mogę sobie wybaczyć, że do tego doszło, jestem wściekła. Mam cholerne poczucie winy i przyznaję się do tego. Mówię o tym, by ściągnąć ciężar z innych rodziców, których dzieci połknęły inne dziwne rzeczy. (…) Ksawery bawił się z Aresem i wtedy ten kleszcz musiał gdzieś odpaść. To były sekundy – opisuje mama malucha.
Czy połknięcie kleszcza jest zagrożeniem dla zdrowia i życia? Wyjaśnia ekspert
Chorobami odkleszczowymi można zarazić się w ułamku sekundy: wystarczy jedno ukłucie, którego możemy nawet nie poczuć. Co w przypadku, gdy kleszcz dostanie się do przewodu pokarmowego? Jak wyjaśnia lekarz, do zakażenia dochodzi wyłącznie przez ugryzienie.
– Jeżeli dziecko połknie kleszcza, pajęczak nie będzie miał szansy zaczepienia się nigdzie po drodze - akt połykowy po prostu przepchnie go z przełyku do żołądka. Znacznie groźniejsza może być sytuacja, gdy kleszcz wbije się w wewnętrzną część policzka. - Powinno być to traktowane tak samo, jak kleszcz wbity w skórę. W takim przypadku może dojść do przeniesienia chorób odkleszczowych – tłumaczy w rozmowie z "Dzień dobry TVN" dr n. med. Maciej Kowalewski, założyciel, chirurg i transplantolog CM Safimed z Zabierzowa.
Należy zatem dokładnie sprawdzić jamę ustną dziecka i, jeżeli zauważymy pajęczaka, natychmiast go stamtąd wyciągnąć. Pediatra, z którym skontaktowała się przerażona mama doradził, by poczekała, aż pajęczak zostanie naturalnie wydalony przez dziecko. Doraźnie zalecił dokładne przepłukanie ust chłopca. Połknięty pasożyt powinien opuścić układ pokarmowy dziecka w ciągu dwóch dni.
Oceń artykuł