Nieleczone choroby nerek mogą nawet o połowę skracać długość życia
Zrób badanie moczu, by wykryć ewentualne problemy z nerkami – apeluje prof. Ryszard Gellert i dodaje, że nieleczone choroby nerek mogą skrócić przewidywaną długość życia nawet o połowę.

- COVID-19 niszczy nerki
- Pacjentów z chorymi nerkami należy szukać aktywnie
- Ile osób choruje na nerki w Polsce?
- Zrób badanie moczu
Liczba osób z niewydolnością nerek z roku na rok rośnie. Oficjalnie w poradniach nefrologicznych leczy się około 400 tys. osób, ale zdaniem nefrologów chorych jest co najmniej dwa razy więcej. Z czego połowa z nich choruje, nawet o tym nie wiedząc. U wielu choroba jest na tyle zaawansowana, że wymaga lub będzie wymagała wkrótce dializoterapii. COVID-19 dodatkowo pogorszył sytuację.
COVID-19 niszczy nerki
– Jednym z powikłań COVID-19 może być niewydolność nerek – uważa prof. Ryszard Gellert, konsultant krajowy w dziedzinie nefrologii, dyrektor Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie, i tłumaczy: – COVID-19 jest przecież chorobą śródbłonka naczyń, a narządem wyjątkowo bogatym w śródbłonek są właśnie nerki. One chorują tak jak płuca i serce, z tą tylko różnicą, że wolniej jest to widoczne. Wynika to z tego, że wewnątrz nerki nie ma nerwów czuciowych, jedynie torebka nerki ma takie nerwy. Dlatego nie ma tu odczucia bólu, pacjentów nie boli.
Brak dolegliwości bólowych jest jedną z przyczyn zbyt późnego zgłaszania się do lekarza. Wielu pacjentów robi to wtedy, gdy objawy są widoczne, a choroba bardzo zaawansowana. Czasem niewydolność nerek wykrywana jest przypadkowo.
Pacjentów z chorymi nerkami należy szukać aktywnie
– Chorych ze schorzeniami nerek trzeba poszukiwać aktywnie. COVID-19 wywołuje wiele dolegliwości, znacznie bardziej dokuczliwych, często zatem nie zwraca się należytej uwagi na to, że u chorego mogą występować również kłopoty z nerkami – uważa prof. Gellert i dodaje: – I z tym jest kłopot. Chorzy na ogół sami się nie zgłaszają. W aż połowie przypadków w chwili wykrycia choroby nerek jest ona już tak zaawansowana, że pacjenci od razu wymagają dializoterapii. A jest to duża grupa, aż trzech tysięcy osób rocznie, wymagająca leczenia sztuczną nerką. To pacjenci, którzy nigdy wcześniej nie wiedzieli o swojej chorobie nerek.
Ile osób choruje na nerki w Polsce?
– W poradniach nefrologicznych zarejestrowanych jest 400 tys. pacjentów, ale wiemy, że tych chorych jest co najmniej dwa razy więcej, tylko połowa z nich jest pod opieką. Co więcej, do tych poradni najczęściej są kierowani pacjenci w ostatnim roku przed rozpoczęciem leczenia nerkozastępczego. Czyli tacy, których w zasadzie trzeba już tylko przygotowywać do sztucznej nerki, a nie leczyć ich nerki – tłumaczy nefrolog i dodaje: – To źle. Zadaniem nefrologii powinno być leczenie własnej nerki pacjenta, by nigdy nie doszło do schyłkowej, zaawansowanej niewydolności nerek. Niestety 90-95 proc. osób z chorobą nerek nie wie o swoim schorzeniu. A wszystkich tych chorych jest u nas bardzo dużo, oceniamy, że jest to grupa aż 4 680 000 osób. To nie tylko nasza specyfika, podobnie jest w innych krajach.
Zrób badanie moczu
Tak wysokie liczby chorych dziwią, zwłaszcza gdy wiadomo, że wystarczy jedno proste i tanie badanie moczu, by wykryć nieprawidłości. Niestety coraz mniej osób robi regularnie analizę moczu.
– Nerki to narząd, który często ulega uszkodzeniu, nie daje jednak żadnych tego oznak, dlatego tak potrzebne jest badanie ogólne moczu. Ten „materiał” jest łatwy do pobrania, samo badanie nie jest drogie, a może zapobiec nawet znacznemu skróceniu życia – tłumaczy prof. Ryszard Gellert i dodaje: – To bardzo ważne, bo choroba nerek skraca oczekiwaną długość życia niezależnie od płci i wieku aż o 30 proc. Łatwo sobie policzyć: jeśli teoretycznie mamy przed sobą jeszcze 30 lat życia, to z powodu niewydolności nerek będziemy żyć o 10 lat krócej. Jeśli natomiast przegapimy ten etap, w którym nefrolodzy coś jeszcze mogą pomóc, to oczekiwana długość życia skróci się aż o 80 proc. Jest zatem o co walczyć. Bo nierzadko walczymy o połowę oczekiwanej długości życia. Pamiętajmy, choroba trwa 20-30 lat, nie bagatelizujmy jej zatem.
Zdaniem eksperta biorąc pod uwagę to, jak znacząco choroby nerek mogą skrócić życie, badanie moczu powinno być elementem obowiązkowym w ramach medycyny pracy. Niestety jakiś czas temu zostało ono wycofane z pakietu. Tego badania nie wykonuje się też rutynowo w szpitalach.
– Moim zdaniem należałoby rutynowe badanie moczu zarówno w medycynie pracy, jak i w szpitalach przywrócić. A póki tego nie ma, przy każdej okazji powtarzam: zrób badanie moczu! – apeluje nefrolog i dodaje, że powinny to zrobić zwłaszcza osoby, które przeszły COVID-19, nawet bezobjawowo, aby ewentualne zmiany w nerkach wychwycić na wczesnym etapie.
– Dializoterapia to kosztowna metoda – roczne leczenie tą metodą jednego pacjenta kosztuje około 60-70 tys. zł. To ponad 1,2 mld zł rocznie w przypadku 20 tys. pacjentów. To bardzo dużo – tłumaczy prof. Gellert i dodaje: – Chrońmy zatem swoje nerki.
Źródło: PAP Zbigniew Wojtasiński