Tętniak aorty brzusznej to cichy zabójca. “Jak tykająca bomba”
Tętniak aorty brzusznej to choroba, z którą pacjent może żyć latami, nic nie podejrzewając. Pęknięcie tętniaka grozi śmiercią. Jak się chronić? Niebezpieczeństwo można wykryć podczas zwykłego, rutynowego USG brzucha.

Tętniak aorty to lokalne poszerzenie aorty o ponad 50 proc. normy. Chociaż ryzyko rośnie wraz z wiekiem, tętniak może wystąpić też w młodym wieku. Przez lata rozwija się bezobjawowo, a 75-80 proc. przypadków pęknięcia tętniaka kończy się zgonem.
Dlatego tak ważne jest wykonywanie USG jamy brzusznej przynajmniej raz na dwa lata. O tym, jak ważna jest profilaktyka, mówił w wywiadzie dla PAP prof. Przemysław Nowakowski, chirurg naczyniowy, ordynatore Oddziału Chirurgii Naczyniowej Małopolskiego Centrum Sercowo-Naczyniowego PAKS w Chrzanowie (grupa American Heart of Poland). W ośrodku tym co roku operowanych jest 80-100 pacjentów z tętniakiem aorty brzusznej. Niedawno na oddział Chirurgii Naczyniowej trafił kolejny pacjent z pękniętym tętniakiem. Chorego udało się operować, jednak miał dużo szczęścia.
“To jak wybuch bomby”
Pan Andrzej nie narzekał wcześniej na zdrowie, nie miał niepokojących objawów. W dniu 63. urodzin pękł mu tętniak. Jak wyjaśnia prof. Nowakowski, mężczyznę udało się uratować dzięki szybkiej interwencji lekarzy. Teraz pacjent czuje się dobrze i ostrzega innych.
– Najczęściej diagnozowanym tętniakiem aorty jest właśnie tętniak aorty brzusznej. Często nie daje on żadnych objawów, czasami tylko powoduje ból brzucha lub pleców. A jeśli nie zostanie wcześnie wykryty, może prowadzić do pęknięcia aorty i krwotoku wewnętrznego. To bardzo niebezpieczne, jak wybuch bomby w naszym organizmie – skutki tego są często katastrofalne – mówi prof. Nowakowski.
Pacjenci często dowiadują się o tętniaku dopiero wtedy, gdy pęka. Tymczasem, jak tłumaczy prof. Nowakowski, wystarczy odpowiednio wcześnie przeprowadzić USG jamy brzusznej.
– Nie są potrzebne jakieś skomplikowane badania, takie jak rezonans magnetyczny czy tomograf komputerowy. Wystarczy nawet zwykle USG, a jeszcze lepiej USG Doppler, służące do oceny tętnic i żył. Warto się poddać takiemu badaniu przesiewowemu i o to jedynie apelujemy, jako chirurdzy naczyniowi operujący tętniaki. Pacjent, u którego przeprowadziliśmy operację chirurgiczną, od wielu lat nie badał się - nie wykonywał USG jamy brzusznej – wyjaśnia lekarz.
Tętniak aorty: te osoby mają największe ryzyko
Jak mówi prof. Nowakowski, o badaniach powinni pamiętać przede wszystkim mężczyźni, u których tętniaki występują czterokrotnie częściej, niż u kobiet. Inne czynniki ryzyka, to palenie papierosów, nadciśnienie, zaburzenia lipidowe (podwyższony cholesterol), a także skłonności genetyczne. Ale USG brzucha wykryje nie tylko tętniaka. To badanie powinien wykonywać każdy z nas, po ukończeniu 50. roku życia.
– USG jamy brzusznej nie jest kosztowne ani trudne dla pacjenta, nie ma też większych kłopotów z jego dostępnością. A pozwala wykryć nawet małe tętniaki. Wystarczy je potem kontrolować by w optymalnym czasie zaplanować u chorego leczenie zabiegowe – wyjaśnia lekarz.
Gdy u pacjenta wykrywa się tętniaka, pozostaje on pod kontrolą chirurga naczyniowego. Ważne jest powtarzanie badań co jakiś czas, by sprawdzić, czy tętniak się powiększa.
– W razie wątpliwości wykonywana jest tomografia komputerowa. Takie badanie z kontrastem jest już niezbędne, gdy tętniak jest na tyle duży, że konieczne jest zaplanowanie jego leczenia. Tętniak może się powiększać od 0,2 cm do nawet 1 cm co roku, a od około 6 cm znacznie podnosi się ryzyko jego pęknięcia, zarówno u mężczyzn, jak i kobiet. Dlatego przyjmuje się, że od 5,5 cm średnicy tętniaka wskazana jest interwencja chirurgiczna – mówi prof. Nowakowski.
Jak uspokaja, przy planowym leczeniu zabiegowym tętniaka śmiertelność wynosi około 3-5 proc. Jest zatem nieporównywalnie mniejsza niż podczas operacji tętniaka już pękniętego, który może doprowadzić do natychmiastowej śmierci lub w ciągu kilku godzin.
Źródło: Radio Zet/PAP