Szpital chce zakończyć podtrzymywanie życia dziecka. Rodzice protestują
Szpital chce zakończyć procedurę podtrzymywania życia małej dziewczynki. Ponieważ rodzice dziecka nie zgadzają się z decyzją lekarzy, sąd zdecyduje o losie 6-miesięcznej Indi Gregory.

Sześciomiesięczna Indi Gregory cierpi na chorobę mitochondrialną i znajduje się pod opieką szpitala Queen's Medical Center w Nottingham w Anglii. Jak informuje BBC, placówka zwróciła się do Wysokiego Trybunału o zakończenie leczenia dziecka, ponieważ, jak twierdzą lekarze, nie są w stanie już nic dla niej zrobić. Rodzice są zdruzgotani decyzją szpitala i twierdzą, że ich córka zasługuje na szansę na życie.
"Niepotrzebne cierpienie"
Choroba mitochondrialna, która jest wynikiem mutacji w mtDNA, oddziałuje na cały organizm człowieka. Ponieważ mitochondria odpowiadają za m.in. za magazynowanie energii, mutacje w mtDNA wpływają na narządy oraz tkanki, które potrzebują w największym stopniu energii, aby móc prawidłowo działać i jednocześnie posiadać jak najwięcej mitochondriów. To głównie mózg wraz z układem nerwowym, a także mięśnie, w tym układ mięśniowo – kostny wraz z sercem. Choroby mitochondrialne mogą też przyczyniać się do utraty lub zaburzenia wzroku i słuchu, czy problemów ze strony układu pokarmowego, problemów endokrynologicznych, nieprawidłowości, a nawet zaburzenia wzrostu. Choroby mitochondrialne są nieuleczalne. Opieka nad chorymi polega na łagodzeniu objawów.
Emma Sutton, która reprezentuje szpital, powiedziała sędziemu, że Indi jest "krytycznie" chora. - Od urodzenia Indi wymaga intensywnego leczenia, aby zaspokoić swoje złożone potrzeby, a obecnie przebywa na oddziale intensywnej terapii pediatrycznej – powiedziała prawniczka. - Sprawa dotyczy najtrudniejszej kwestii, a mianowicie tego, czy leczenie podtrzymujące życie Indi powinno być kontynuowane. Proszę sąd o podjęcie takiej decyzji (o zakończeniu leczenia - przyp. red.), ponieważ rodzice Indi i osoby ją leczące nie mogą się porozumieć - dodała Sutton.
Specjaliści twierdzą, że przypadek dziecka jest niezwykle złożony. Przedstawiciele szpitala wyjaśniają, że przewidywana długość życia pacjentów, u których występuje to zaburzenie, wynosi kilka miesięcy.
- Szpitala stara się o oświadczenie, że w przypadku ponownego pogorszenia się stanu Indi do poziomu, w którym do podtrzymania jej życia konieczna będzie opieka medyczna i leczenie, że w najlepszym interesie Indi będzie niekorzystanie z jakiejkolwiek krytycznej opieki ani bolesnych interwencji - powiedziała przed sądem adwokatka reprezentująca szpital. - Choć dalsze inwazyjne leczenie może na krótki czas przedłużyć życie Indi, nie poprawi jego jakości, a jedynie spowoduje dalszy ból i niepotrzebne cierpienie - wyjaśniła Sutton.
Szpital poinformował, że przygotował plan opieki, dzięki któremu śmierć Indi będzie "tak komfortowa, bezbolesna i spokojna, jak to tylko możliwe".
"Jest niepełnosprawna, ale nie zasługuje na dyskryminację"
Rodzice dziewczynki zwrócili się do sędziego, aby uniemożliwił lekarzom odłączenie jej od aparatury podtrzymującej życie. Ojciec Indi, stanął przed Trybunałem w Londynie i ma nadzieję przekonać sędziego do odrzucenia wniosku szpitala. Mężczyzna powiedział BBC przed przesłuchaniem, że on i jego partnerka są zdruzgotani postępowaniem placówki i określił jako je jako "haniebne". - Jest niepełnosprawna, ale nie zasługuje na dyskryminację - powiedział ojciec dziewczynki. - To nie jest ich dziecko. Nie widzą, jaka ona jest. Widzimy ją codziennie. Jesteśmy z nią każdego dnia - dodał.
Podczas przesłuchania sędzia powiedział, że Indi jest jego "priorytetem" i dodał, że chodzi wyłącznie o jej dobro. Odroczył sprawę, aby umożliwić rodzinie dziecka uzyskanie pomocy prawnej.