Zatkany nos był objawem raka. Usunięto jej nos i szczękę
Od dwóch tygodni doskwierał jej zatkany nos. Gdy zgłosiła się na badania, okazało się, że w nosie od jakiegoś czasu rozwijał się agresywny rak. Julia Davey, matka trójki dzieci, przeszła już operację usunięcia nosa i części szczęki. To niestety nie koniec dramatycznej historii.

Julia Davey z Weymouth Dorset (Wielka Brytania) od dłuższego czasu skarżyła się na zatkany nos. Gdy zgłosiła się do lekarza, nie podejrzewała, że to coś poważnego. Okazało się jednak, że u kobiety rozwijał się agresywny rak płaskonabłonkowy. Sytuacja była na tyle poważna, że lekarze musieli podjąć decyzję o rinektomii, czyli usunięciu całego nosa.
Niedrożny nos był objawem raka
Świat Julii, matki trójki dzieci, wywrócił się do góry nogami, gdy usłyszała szokującą diagnozę - rak.
Kobieta była wcześniej całkowicie zdrowa, spędzała aktywnie czas, pracowała, zajmowała się domem. Jednak w 2019 roku zaczęła narzekać na zatkany nos, a w zasadzie jedną z dziurek nosa. Po dwóch tygodniach postanowiła zgłosić się z tym problemem do lekarza.
Wstępna diagnoza zakładała polipy nosa, czyli miękkie, niebolesne, nienowotworowe rozrosty tkanki. Julię skierowano na badanie endoskopowe nosa. Badanie potwierdziło, że w nosie jest blokada, zdecydowano się zatem operacyjnie usunąć przeszkodę.
Tydzień po zabiegu kobieta dostała pilne wezwanie do szpitala w celu omówienia wyników badania histopatologicznego. Diagnoza okazała się miażdżąca - rak płaskonabłonkowy. Komórki rakowe znaleziono niestety w przegrodzie nosowej, którą trzeba było usunąć. To niestety nie rozwiązało problemu Julii. Kilka miesięcy później znów odnaleziono komórki rakowe - tym razem zapadła decyzja o wdrożeniu chemioterapii, ale nos Julii powiększył się trzykrotnie i kobiecie doskwierał ogromny ból. Wtedy podjęto decyzję o całkowitym usunięciu nosa.
Podczas 14-godzinnej operacji w Southampton Hospital chirurdzy usunęli jej cały nos i górne podniebienie.
W miejscu, gdzie wcześniej był nos, teraz jest po prostu dziura. Aby kobieta mogła normalnie funkcjonować, zostanie przygotowana specjalna proteza, która będzie odwzorowaniem jej naturalnego nosa.
Po wyczerpującej radioterapii nadszedł czas na badanie. Niestety rezonans magnetyczny wykazał, że w szczęce Julii rozwinął się kolejny guz. Kobieta wróciła do szpitala, gdzie podczas operacji usunięto guza i część zaatakowanej szczęki. To jednak nie koniec koszmaru. Niedawno w badaniu wykryto komórki rakowe w rejonie, w którym wcześniej znajdował się nos. Tym razem lekarze nie zdecydowali się na operację - nowotwór jest zbyt blisko ważnych nerwów i mózgu kobiety. Operacja byłaby zatem niezwykle ryzykowna.
Julia zamierza poddać się immunoterapii i liczy, że uda się jeszcze powstrzymać rozrost guza. Kobieta myśli pozytywnie, planuje teraz ślub z wieloletnim partnerem.
Źródło: dailymail.co.uk