Przez pandemię wpadł w alkoholizm. Teraz ostrzega
Koronawirus dopadł go nie dosłownie, ale pośrednio. Teraz ostrzega przed długofalowym skutkiem pandemii, jakim może być choroba... alkoholowa.

Na początku 2020 roku Chris McLone, kierownik sprzedaży z Teesside w północno-wchodniej Anglii, czuł się człowiekiem sukcesu. Zdrowy, spełniony zawodowo, zadowolony z życia. I nagle wszystko się zmieniło.
Koronawirus a zdrowie psychiczne
Przed wybuchem pandemii Chris McLone dbał o formę, pływał pięć razy w tygodniu, alkohol spożywał umiarkowanie, choć nierzadko.
Po tym, jak wprowadzono lockdown z powodu pandemii koronawirusa, jego dorosła córka, pracownik medyczny z pierwszej linii frontu, zdecydowała się wyprowadzić z domu, żeby nie narażać ojca.
Z perspektywy czasu trudno ocenić, czy decyzja była słuszna.
Koronawirus - alkoholizm
Po wyprowadzce córki Chris McLone zaczął popijać codziennie. Z początku niewiele, ale dość szybko zaczął odczuwać nieprzyjemne objawy odstawienia. Aby tego uniknąć, po kilku tygodniach butelkę musiał otwierać z samego rana.
- Nie kontrolowałem tego i to było przerażające. Nigdy w życiu tak nie miałem. Musiałem to przyznać przed samym sobą. Obiecywałem sobie, że jutro nie zrobię. I oczywiście dokładnie to samo działo się następnego dnia. Wtedy zdałem sobie sprawę, że muszę podjąć kroki, żeby uzyskać odpowiednie leczenie - relacjonował mężczyzna w BBC.
Za namową rodziny, Chris McLone zwrócił się do oddziału odwykowego Steps Together w Leicestershire. Jest trzeźwy od ponad 70 dni i zdeterminowany, by walczyć dalej.
Dziś przestrzega innych przed jeszcze jednym, niedoszacowanym, długofalowym skutkiem pandemii.
Źródło: bbc.com