Atak wirusów. Rekordy zachorowań na grypę i RSV. Zagrożone są i dzieci, i dorośli
Już teraz padają rekordy zachorowań na grypę – jest ich zdecydowanie więcej niż rok temu i dużo więcej niż dwa lata wcześniej, kiedy pandemii jeszcze nie było. Wirus grypy atakuje dorosłych, a dzieci wirus RSV. Brytyjscy naukowcy ostrzegają, że śmiertelnych ofiar grypy w tym sezonie może być bardzo dużo.

W tym roku wirusy zaatakowały wcześniej niż zwykle. Choć to dopiero początek sezonu, już we wrześniu padł rekord zachorowań na grypę: chorych było niemal dwa razy więcej niż rok temu – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”. „Gazeta Wyborcza” pisze natomiast, że dzieci łapią infekcje na potęgę i nie sposób dostać się do pediatry – wszystkie terminy, nawet w prywatnych placówkach, są zajęte na najbliższych kilka dni. Tymczasem brytyjscy naukowcy ostrzegają, że na Wyspach z powodu grypy może umrzeć nawet 60 tys. ludzi. Lekarze uważają, że to pandemiczne obostrzenia osłabiły naszą odporność na wirusy.
Grypa w natarciu – mamy rekordy zachorowań
Z raportu Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH – Państwowy Instytut Badawczy, który cytuje „DGP”, wynika, że we wrześniu na grypę zachorowało 369,3 tys. osób. „To nie tylko więcej niż przed rokiem, kiedy zdiagnozowano ją u 191,4 tys. osób, ale i w porównaniu z przedpandemicznym 2019 r., kiedy było ich 287 tys.”– pisze dziennik i zwraca uwagę, że „tym samym potwierdzają się prognozy lekarzy o bombie z opóźnionym zapłonem, bo jak wynika z danych PZH, grypa najmocniej zaatakowała najmłodszych”.
Choć nadal nominalnie najwięcej chorych na grypę jest wśród osób w wieku 15–64 lata (146 tys. osób), to w porównaniu z 2020 r. zachorowało na nią o 149 proc. więcej dzieci do 4. roku życia, a w zestawieniu z przedpandemicznym wrześniem wzrost jest o 42 proc. Pod względem liczby zachorowań dzieci do 4 lat są na drugim miejscu, a na trzecim te między 5. a 14. rokiem życia.
Jak pisze gazeta, eksperci ostrzegali, że takie zagrożenie może się pojawić. Dodano, że zdaniem niektórych w ubiegłym roku dzieci przebywały tak długi czas w zamknięciu, że nie miały jak odświeżyć swojej odporności, przez co w tym roku są dla wirusów łatwiejszym celem.
Wirus RSV szaleje wśród dzieci
Jak pisze „GW”, trudno znaleźć wolny termin wizyty u pediatry, zapełniają się oddziały szpitalne. Po miesiącach izolacji i ograniczania kontaktów międzyludzkich dzieci na potęgę łapią infekcje, również te, których sezon zwykle zaczynał się dopiero w grudniu.
W przychodniach oblegane są gabinety internistów i pediatrów – widoczny jest zwłaszcza wzrost zachorowań wśród dzieci. „GW” zaznacza, że „więcej pracy mają również lekarze w szpitalach”. – W oddziałach szpitalnych widzimy zwiększony napływ dzieci zakażonych wirusami oddechowymi, zwłaszcza wirusem RSV, co jest dla nas sporym zaskoczeniem – powiedział pediatra i immunolog dr Wojciech Feleszko z kliniki pneumonologii i alergologii Dziecięcego Szpitala Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Wirus RSV zaskoczył szpitalnych pediatrów, bo zwykle przypadki zakażenia nim pojawiały się dopiero na przełomie grudnia i stycznia.
To dowód na to, według „GW”, że obecny wysyp infekcji oddechowych może mieć związek z poziomem obostrzeń antycovidowych. – W 2020 r. dużo bardziej skrupulatnie przestrzegaliśmy zasad higieny i ograniczaliśmy kontakty międzyludzkie, więc liczba wszelkich infekcji wirusowych była niższa. Żłobki i przedszkola okresowo były co prawda otwierane, ale rodzice bardziej uważali, nie posyłali tam dzieci, gdy były chore. Teraz, wraz z otwarciem szkół, zrobiło się miejsce dla wielu wirusów, w tym wspomnianego RSV – tłumaczy dr Feleszko. I dodaje, że zakażone przedszkolaki niezwykle łatwo roznoszą infekcje w grupach przedszkolnych, bo „maluchy przecież nie trzymają dystansu społecznego. Stąd wysyp infekcji właśnie w tej grupie wiekowej”.
Obostrzenia osłabiły naszą odporność na grypę
Brytyjscy naukowcy tłumaczą natomiast, że z powodu restrykcji wprowadzonych w związku z pandemią koronawirusa ludzie mają dużo mniejszą odporność, a w Wielkiej Brytanii na grypę może umrzeć zimą nawet 60 tys. osób.
– Niewiele ludzi miało grypę w zeszłym roku z powodu restrykcji antycovidowych, więc nie ma takiego stopnia naturalnej odporności, jak jest zwykle. Będziemy widzieć tej zimy krążącego wirusa, może go być więcej niż zwykle i może to być znaczącym problemem dla publicznej służby zdrowia – powiedział zastępca naczelnego lekarza Anglii Jonathan Van-Tam.
Według przywoływanej przez władze prognozy sporządzonej latem przez naukowców z Akademii Nauk Medycznych (AMS), jednoczesna obecność tej zimy koronawirusa, wirusa grypy oraz występującego głównie u dzieci wirusa RSV może doprowadzić do znacząco wyższej liczby zgonów i hospitalizacji z powodu tych dwóch ostatnich wirusów.
AMS szacuje, że wskutek grypy może tej zimy umrzeć między 15 tys. a 60 tys. osób, a z powodu wirusa RSV do szpitali trafić nawet 40 tys. dzieci. Gdyby liczba zgonów na grypę sięgnęła górnej granicy podanych szacunków, byłaby ona najwyższą od czasu wywodzącej się z Hongkongu pandemii grypy w latach 1968-69.
Czy w Polsce wzrost zachorowań na grypę i wirusa RSV wśród dzieci może być podobny jak w Wielkiej Brytanii? Miejmy nadzieję, że te prognozy się nie sprawdzą.
Źródło: PAP / Dziennik Gazeta Prawna / Gazeta Wyborcza / PAP/Bartłomiej Niedziński (Londyn)