Turystyka bariatryczna. "Konieczne są powtórne operacje"
Turystyka bariatryczna to nowy cel turystyki medycznej - donoszą irlandzkie media. "Pacjenci nie doszacowują ryzyka" - ostrzegają eksperci.

Otyłość to choroba cywilizacyjna, epidemia XXI wieku. Ryzyko przedwczesnego zgonu rośnie proporcjonalnie do przyrostu masy ciała, dlatego też walka z nadprogramowymi kilogramami to konieczność, a operacja bariatryczna to zabieg ratujący życie. Jednak traktowanie operacji jako "drogi na skróty" do osiągnięcia wymarzonej sylwetki i poddawanie się mu w niepewnym miejscu może zakończyć się fatalnie.
Operacja bariatryczna za granicą
"Ograniczony dostęp do usług bariatrycznych w Irlandii doprowadził do znacznego czasu oczekiwania. Tańsze procedury w niektórych częściach świata zachęciły pacjentów do szukania operacji bariatrycznej za granicą" - zauważają autorzy raportu „Wyzwania związane z globalną turystyką medyczną bariatryczną”, opublikowanego w "Irish Medical Journal".
I przytaczają konkretne przypadki, w których konieczne były powtórne interwencje chirurgiczne w Irlandii po zabiegach przeprowadzonych za granicą:
- 58-letni mężczyzna z BMI 32,1 kg/m2 poddał się zabiegowi wprowadzenia balonika żołądkowego (IGB) w Tajlandii. Pacjent stracił 22 kilogramy, ale od dwóch miesięcy występowały u niego uporczywe wymioty.
- 49-letnia kobieta z BMI 35,1 kg/m2 poddała się zabiegowi laparoskopowego założenia opaski żołądkowej na Bliskim Wchodzie. Po ośmiu latach trafiła do szpitala z ostrym brzuchem do perforacji żołądka.
- 53-letni mężczyzna z BMI 36,2 kg/m2, u którego wystąpiła oporna na leczenie niestrawność spowodowana założeniem balonika żołądkowego w Czechach.
- 47-letnia kobieta z BMI 58,3 kg/m2, u której doszło do przecieku zespolenia w 5. dniu po wykonaniu bajpasu żołądka w Turcji.
„Globalne procedury bariatryczne mogą wiązać się ze znacznym ryzykiem powikłań, jeśli odpowiednia opieka pooperacyjna nie jest dostępna" - podsumowują autorzy raportu.